"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

czwartek, 20 grudnia 2012

-12 w dzień to lekka przesada ;-)

Nie żebym jakoś szczególnie nie lubiła zimy, ale targać przez zaspy siebie w kompakcie z brzuchem Kazikiem komfortowe nie jest ;-)
Brzuch Kazik już na wyźrebieniu, 30 grudnia jadę do szpitala się pokazać w celu podjęcia decyzji, czy już, czy jeszcze nie. Czyli Sylwester, zamiast w towarzystwie koni (co roku towarzyszę stadu na wszelki wypadek na okazję fajerwerków), może być na położniczym z Kazikiem (mam nadzieję, że Kazik nie okaże się wrzeszczącym RBE, bo po wyźrebieniu mam ambitne plany końskie ;-)

Konie dzielnie znoszą mrozy, sople na wąsach wiszą, sierść postawiona, ale żeby zimno im było - nie wygląda. Okolice serca i za uszami ciepłe. Nawet, gdy pada i konie mokre. A cholery takie są, że nieszczególnie pod wiaty się chowają; raz już wpadłam w małą panikę na okoliczność dziadka-Heńka (śnieg wali, zawieja i zawierucha a zza węgła, spod wiaty, jeno siwy dziób wygląda). A Dziadek se poszedł na najdalszy padok nadrzeczny i pod linią krzaków stojąc coś tam kopytem, spod śniegu wygrzebywał...
Szamany (Fiś i Huc) - nawet jak im otworzę łaskawie podwórko i mają dostęp do wiaty siennej - to i tak sterczą na pierwszym padoku zastodolnym, na swoich stanowiskach do karmienia... Bo jak mi się nie chce łazić i rozrzucać (a obarczonej Kazikiem może mi się nie chcieć ;-), albo gdy mocno wieje i śnieg pada, podaję koniom siano w kupkach...
Fisiek sterczy zatem na górce a Huc przy eks-gnieździe sikory (nie tej sikory, która się za nóżkę w mysią pułapkę onegdaj złapała, ale takiej, co ją wzięłam za nietoperza... Jakby kto był ciekawy, to mogę opowiedzieć, choć to historia nie-końska jest ;-)

HPIM9919_zpsc3433b74

HPIM9916_zpsf923113c

HPIM9923_zpsb53d4f88

HPIM9926_zpsdd3e6784

Aaaa, zapomniałem o newsie dnia napisać: Siwe mi dziś odchrumknęło na moje chrumknięcie :-)))
Dwa razy, przy dwóch kolejnych wizytach u koni... Czujecie? Żeby dzikie RBE gadało na komendę??  Bezcenne :-)))

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Extremalne przeżycia,
a jak z odżywianiem w te mroźne dni samo sianko wcinają?

edka pisze...

Sianko do oporu, ale i treściwe poszło w ruch. Dziadek Heniek cały czas dostawał i dostaje, ale teraz dołączyło Siwe. Tylko Siwe. Horsgran (Heniu ma dodatkowo swoją paszę SUKCES) albo wysłodki buraczane - naprzemiennie. "Szamany" dalej na samym sianie. Zerkają, ale jak mają siano, jakoś szczególnie nie biją piany, że nic konkretnego do dzioba nie podają... Dostają jednakowoż od czasu do czasu warzywa - marchew, pietruszkę, selera... Choć wczoraj wszyscy selerem wzgardzili - oprócz wszystkożernego Huca, który wtrąbił poczwórną porcję :-)

LuganoHorse pisze...

Mrozik trzyma, najgorsze te pluchy kiedy wieje, leje a one łażą jak by nic się nie działo, grzbieciny mokre, sople wiszą a do środka nie ma komu wejść.
Po świętach zapowiadają kilka dni na + , znowu będzie lało.
Pozdrowienia i zdrówka