"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

czwartek, 30 marca 2017

Się trenuje...

...żeby nie było... miała być reaktywacja treningowa, no i ruszyło się.

W sobotę Siwe z ziemi, ale za to z siodłem (west, bezterlicowe) i padem od Horse Passion z wkładem CSF (comfort sadlle fit). Był foch, niezadowolenie, walenie baranów i boksy przednią nogą w kierunku mojej osoby!!!!! Siwe, moje Siwe, moje ulubione Siwe, moje ulubione pokazowe Siwe...
Zakończyłyśmy pozytywnie, nawet na chwilę zasiadłam w stój ;-)


W niedzielę niespodziewana wizyta Koleżanki Kelly, trzeba było powiedzieć B (skoro w sobotę powiedziało się A) i znów Siwe tknąć. Tym razem pad korekcyjny (pogrubiony przód) od WWR i equiflex Continental, który do tej pory leżał i łapał kurz w pokoju. Pad korekcyjny, bo terlica full, a Siwej do full nieco brakuje - mięśni ci u nas niedostatek ;-) Tym razem było godnie, dużo skoków przez beczki, dużo galopów, dużo dynamiki i ogólnie ruchliwości. Siwe tak się zasapało, że bokami robiło, więc skoro tak zmordowane, to wsiadłam, żeby se posiedzieć, aż się wyziaje (przy okazji sprytna aplikacja wygody, gdy człowiek na grzbiecie ;-)

A Kaziu se pojeździł na Hucu konkretnie, tzn. była pierwsza oprowadzanka po padoku (okolice okrągłego wybiegu) bez asekurowania przez osobę trzecią. Oprócz standardowego naprzód, było cofanie, zwroty, przekraczanie przeszkód etc. Kaziu tak się rozochocił, że nie chciał zsiadać i też  sobie na koniec w stój posiedział :-)

 photo 13_zps4i0otzu6.jpg

poniedziałek, 13 marca 2017

Przedwiośnie

Wróciły żurawie, wracają klucze dzikich gęsi, z koni zimowa sierść zaczyna się sypać na potęgę... wiosna. Błoto powoli obsycha, choć gumnioki nadal potrafi zassać... Tydzień temu ratowałam Potomka K. z nie lada opresji - tak ugrzązł, że mu się błoto do buta wierzchem wlewało ;-)
Powoli szykujemy się do sezonu, w ostatni weekend poprawiliśmy okrągły wybieg, podłoże na nim na tyle dobre, że można zacząć wsiadać. Plac do jazdy jeszcze trochę grząski, ale jakby nie padało, to tydzień-dwa i śmigamy... Kazik dokonał podziału koni: Twoja Siwunia, mój Hucułek, Sasi skwitował pogardliwym nie-wys-ko-lo-na ;-)
Gwoli ścisłości, Z Sasi nie jest najgorzej: zaliczyliśmy już 3 spacerki w ręku na zabramię, opanowane zaczynamy mieć ustępowania (od nacisku, od sugestii) a nawet cofanie na komendę BACK-BACK-BACK. Mamy jeszcze do opracowania dotyk na całym ciele (są fochy przy dotykaniu brzuszka, słabizn, nóg) i całą masę innych rzeczy. Ale generalnie jest spory progres (przynajmniej w ostatni weekend ;-)

Wrócę jeszcze na moment do mojego ulubionego (blee) tematu ogrodzeń padokowych: bilans po-zimowy jest dość optymistyczny: jeden tylko słupek drewniany na kotwie złamany (do wymiany) oraz siatka leśna dołem gdzie-nie-gdzie poodrywana od słupków przez szalejące psy-szczeniary (mocowanie było tymczasowe, na szybko, trytkami), ale zaczęłam już po kolei jechać i mocowanie drutem... Najważniejsze jeszcze tylko bramki (na okrągły wybieg i między kwaterami) - będą solidne drewniane na zawiasach; dość mam wiecznie pozrywanych sprężyn bramowych a nawet i gum, które na początku tak mnie zachwyciły, ale z czasem okazało się, że i one zawodzą...