"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Nic

Notki nie będzie.
Końsko nic się nie działo. Oprócz wypsiakania Siwki na wolności absorbiną. Tego jeszcze nie było; zazwyczaj jest 5-10 razy psik na rękę i wtarcie w konia i 1-2 razy psik bezpośrednio na siwe ciałko, które  co psik dyga, oczy bałuszy i szykuje się do odskoku na szeroko rozstawionych zadnich nogach (jedna zadnia ugięta, co sugerowałoby rozluźnienie, ale jak dla mnie, wnioskując z okoliczności, jest to gotowość do kopniaka. Dlatego trzymam się wtedy blisko dzikiego cielska, w okolicach łopatki/środka strefy 3.) Tym razem było po 5-10 psików bezpośrednio na ciałko. Postawa Siwej niewiele się zmieniła, wcisnęła mi tylko bródkę w ramię i starała się być dzielna :-)
I tak oto, po paru latach praktykowania psikania, mamy progres :-))) Jak na Siwą - niebagatelny :-)))))

I tak oto notki nie było ;-)

2 komentarze:

folkmyself pisze...

Niezły wyczyn! Z końmi mam w tej materii lepsze osiągnięcia niż Fiprexem z psami;]

edka pisze...

U nas właściwie konie-psy: remis. Wczoraj akuratnie wszystkie 4 konie BARDZO spolegliwe przy absorbinowaniu - owady u nas KOSZMARNE a konie już kojarzą, że po psiakaniu jest święty spokój i można iść w łąkę... Bo na wypad chodzą nocami; całe dnie teraz pod wiatą w cieniu, gdzie mniej latającego.
Psy z kolei fiprexowanie znoszą godnie albo i nie. W zalezności od egzemplarza. Dla przykładu "wiodąca" suka ślini się i ucieka na sam widok tubeczki czy innego przedmiotu sugerującego oprysk/wcierkę. Z kolei Alfa Bob siedzi dumny i cierpliwie znosi wszystko, co z nim robią :-)