"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

niedziela, 4 grudnia 2011

Trail Riding

I bynajmniej nie chodzi tu o jazdę terenową ;-)
W tygodniu pilnie studiowałam DVD szkoleniowe oraz filmiki z przejazdami na YouTubie podpatrując raz: techniczne aspekty pokonywania toru, dwa: jakież to obiekty taki tor posiada. A w sobotę ostro ruszyłam do implementacji tego, co podpatrzyłam, u nas na placu.
Plac przede wszystkim poszerzyłam, żeby obiektów więcej na nim naćkać. Potem pościągałam z okolicznych placyków i okrągłych wybiegów kawaletki, słupki, drągi, beczki (te ostatnie: z krzaków nad rzeką, bo tam je wiatr zagnał ;-) I dawaj budować.
Na YouTubie podpatrzyłam banalne rozwiązanie z bramką. Ostatnio cierpieliśmy z narybkami, że nam linka z palika opada a wystarczyło zasadzić na wierzchołek mały pachołek i po problemie... ;-) Tak mi się spodobało, że osiodławszy Huca celem przed-narybkowego sprawdzenia humoru Pana Konia, od razu pognałam sprawdzać nasz tor. Zabawa przednia, Huc też z błyskiem w oku, zainteresowany, żwawy (galop parę razy zasugerował, on Huc-Kłusak!!!!!!), aż mi szkoda zsiadać było, żeby Małego narybkowi przekazać ;-)
I to by było na tyle. Na Siwą znów nie wsiadłam, o Fisiu żal nawet wspomnieć (zresztą kto by taką kupę futra doczyścił z błota...??). Heniu też pozostał nietknięty. O, tak się nasza kariera jeździecka rozwija!!! I to, że dzień wybitnie krótki, nie jest usprawiedliwieniem. Można było wsiąść przed południem...? No.
Ale tak poza tym to bardzo pozytywnie. W sobotę Siwe przywitało mnie ukłonem (jej bardzo stary stajenno-poranny numerek). Bezcenne chwile, taki spokój emocjonalny u Siwego Konia; podeszłam do wiaty, podrapałam po kłębie a Siwe powolutku nogę wyprostowaną w przód, oparła (taką wyprostowaną) daleko przed sobą, dołączyła drugą i wolniutko zeszła przodem do parteru. Chwilę tak potrwała z dupką w górze, po czym wyprostowała się (czasem jeszcze dorzuca do tej ewolucji rozciągania zadnich nóg) i chrumknęła, żeby siano podać ;-)
By to tak wysztuczkować jakoś na komendę ;-) Ale by było! Cyrk, Panie.

A w domu miejskim już czeka na wywózkę 10 nowych pachołków! Mniejsze od naszych starych obecnych (wszystkich dwóch, co się ostali ;-) 30-centymetrowe, ale fajniutkie i dość solidne, mimo, że bardzo tanie. Się nasz plac manewrowy zagęści, oj zagęści... I tylko szkoda, że zima idzie... ;-)

Brak komentarzy: