"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

sobota, 3 września 2011

The Monster

Robi się ciekawie. Konie ożywione, na dokładkę zaczęły tyć na potęgę. Znaczy spowolniły metabolizm, gromadzą zapasy… Idzie zima.

Siwa wczoraj nie przybiegła się na gwizd przywitać; podniosła wprawdzie głowę, ale zaraz ją opuściła, zanurkowała w łąkę i udawała, że to nie do niej. Rada nie rada ściągnęłam kurtkę i zakręciłam młynka nad głową. Od razu było wiadomo, że Siwa to ściemniara, bo tylko ona wyrwała wściekłym galopem przed siebie. Znaczy sumienie ją gryzło ;-) Wydała z siebie parę wściekłych bryków a gnała, jakby brała udział w Wielkiej Warszawskiej. A niby taka kulawa...!

...z Fisiem odgrzewamy stare różności. Jak np. chrumkanie na komendę. Rozbrajający koń. Co też mi mogło przyjść do głowy, że chciałam go sprzedać...! Nigdy w życiu :-) Chrumkanie powtórzyliśmy 3 razy, żeby nie było, że to przypadek. 100% trafień :-) Z tego wszystkiego zaczął chrumkać i Huc. Cichy, skryty, małomówny. Co to się u nas z tymi końmi wyrabia... ;-)

Jazdy dziś 2, w sumie z godzinę się naobijałam w siodle i doszłam do wniosku, że strzemiona muszę skrócić, bo się koszmarnie na Hucu telepię. Czyli w fenderach dziurki trzeba wyciąć, a to już zadanie dla Oblubieńca. Tak grubej skóry to ja niestety nie wydziurkuję, mimo całej mojej siłownianej krzepy ;-)

Huc to w ogóle dziś pod siodłem był lekko nieznośny. Na początku. W ogóle stracił skrętność, to znaczy był skętny jak cholera, ale nie w tę stronę, co trzeba ;-) Jak go upomniałam to się zbiesił i zaproponował dziki podskok, czyli jedno foule galopu. O chwalcie Pana, Huc chce galopować! Podchwyciłam ten pomysł. Gdy tylko Huc się połapał, co zamierzam, momentalnie mu się odechciało i na polecenie zagalopuj robił eleganckiego nagłego stopa. Ciekawa reakcja, bardzo interesujący kuń, ten Hucyk... Uśmiałam się do rozpuku, bo co i raz lądowałam na szyi. A niby człowiek umie jeździć konno ;-) I tak oto odkryłam za-długość strzemion. O poczekaj, ty Mały Cwaniaczku...! Już ja cię zmobilizuję, niech no się tylko na Tobie lepiej usadzę ;-)

Z Siwką nie-mniej ciekawie. Z ziemi fochy: miny, pobryki, pół-lewady jakieś, nawet jeden boks przednią nogą...! Pod siodłem grzecznie, ale zdecydowanie more GO than WHOA. I nic dziwnego, że Siwe emanuje energią, upasiona jest jak wieprz! Wpadłam wręcz w popłoch, żeber nie mogę się jej domacać a siedzi się na niej jak na miękkiej pufie...! Ludzie, a toż to prawie folblut...!

Drastyczne kroki podjęte: Siwe dołączyło do odchudzających się, czyli won z łąki. Na trawie ostał się ino Dziadek Heniek, też nieźle zaokrąglony (z wyjątkiem linii grzbietowej). Oczywiście Siwe już zademonstrowało, co myśli o moich roszadach w stadzie. Był bulwers i galop z wywijaniem głową wzdłuż łąki, na której pasł się Heniu. Nie uległam, Siwe westchnęło i poszło sprawdzać, co na bagnach do żarcia serwują ;-)


Brak komentarzy: