"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

niedziela, 4 września 2011

Łąka

Jakiż to człowiek niesłowny jest. Bez zasad. Bez kręgosłupa moralnego, jakiegoś szczątkowego chociażby... Że niby miało być odchudzania 3/4 gawłowskiego pogłowia, że tylko Dziadek na trawie... No niestety, siła wyższa nastąpiła, drogę i pobocza, jak co roku koniom się udostępniło... Mają za zadanie oczyścić kamienie z zielska, bo przed zimą musimy znów drogę poprawić...

Siwe od razu wiedziało. Wystarczyło, że wzięłam kilka białych palików, a ta jak cień, przyklejona do mojego ramienia. Bezczelnie naruszająca moją strefę osobistą, prawie na mnie bródką leżąca. Cóż, Faworyta, pozwalam więc... Ba, nawet lubię taką siwą poufałość ;-) Nieźle trzeba było się natyrać, żeby takie bonusy w postaci dużej dawki pewności siebie od Siwki teraz otrzymywać...
Oczywiście grodziłam pobocza drogi/łąki siennej za długo. Siwe nawoływało mnie co chwilę, ponaglało, irytowało się. Były kłusy z trzepaniem głową i grzebanie nogą z rozeźloną miną, że co tak długo...?? Fisiek rzecz jasna krok-w-krok za Siwką. Na tę okoliczność nawet parę razy bęckę od niej oberwał. Siwe tak ma; jak się na coś irytuje, wyżywa się na najbliższym, który w zasięgu zębów ;-)

Zgoniłam towarzystwo po jakimś czasie. Z pysków się ulewało, ledwo dokłusowały do wiaty i zaraz wszystkie drzemać. Żeby zagłuszyć ryk sumienia (za grube! za grube! za grube!) wzięłam Siwe na jazdę spacerową. Jak na jej opasłość była bardzo żwawa. I dwa razy bardziej GO, niż wczoraj i lekko poirytowana komarami a mimo to pełna kontrola :-)

...a z Parelli Ball schodzi powietrze!!! Niby dopiero po 24 h, więc nie tragedia, ale...
Aaaa
, ślady mysich ząbków odkryłam już przy pompowaniu... Niby nie na wylot, więc co to niby ma być...?? Niech no ja tylko jakąś mysz spotkam w siodlarnia...

Brak komentarzy: