Pomalutku u nas, konie znów
odłogiem, bo dla odmiany wietrznie, mokro i błotniście a Kazio w przedszkolu co i raz jakiego
gila łapie... Co jazdę zaplanuję, to mi przechodzi, jak sie wezmę za prace fizyczne w obejściu... ;-) Ostatnio jeszcze se do tego wszystkiego przywaliłam młotkiem w palec i
rozwalcowałam go na pręcie zbrojeniowym - kość może i pęknięta, bo 2 tygodnie boli, ale opuchlizna prawie zeszła a palec prawie się zgina, więc
będziem żyć ;-) jedyne co uciążliwe, to że to prawy wskazujący, więc pewna trudność życiowa jest i jakby nijak na koniu
zasiąść...
A jeszcze niedawno było ciepło i (za)sucho...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz