Znowu zaległości: i na blogu, i w
realu. Foty nie powstawiane, obejście i chałupa nieogarnięte jak należy...
1 maja -
odrobaczanie koni, wszystkie zniosły procedurę
godnie (osobiście odrobaczyłam Siwkę i Bursztyna, resztę towarzystwa
załatwiła Bebo Gośka).
Z
Bursztynem przy okazji małe ćwiczenia: trochę ustępowania od sugestii (sprawdzająco) oraz
ustępowanie od nacisku, bo Kolega ma tendencję do noszenia głowy
wysoooko, jak tylko coś mu się nie podoba lub czuje się niezbyt pewnie... Największy problem był z opuszczaniem głowy, ale jak już się przekonał (bardzo szybko), że warto trzymać głowę niżej niż wyżej, na delikatne pociągnięcie
dwoma paluszkami liny nos lądował przy ziemi :-) Następnego dnia sprawdziłam ustępowanie od nacisku na nos (tego wcześniej nie ćwiczyliśmy) i okazało się, że
kolega cofa koncertowo - lepiej nawet niż Siwka tego dnia (którą też
se sprawdziłam, jak tam nasze relacje wyglądają - jest dobrze ;-)
Konie się z widokiem Kazika oswoiły, już nie wytrzeszczają
gałów, że
co to się zbliża??!!?? i teraz zaczęła się
faza ciekawienia i eksploracji: pilnować muszę i odganiać od potomka co namolniejsze osobniki :-) Interesują się Kazikiem wszyscy, oprócz arabki (która się w ogóle ludźmi
nie ciekawi) - Siwka układa mu włoski na główce, Huc
niucha rękawki (zapewne w poszukiwaniu
łakotek ;-) a Szaman delikatnie go obwąchuje i
nie próbuje podskubywać! choć tego się najbardziej na początku obawiałam. Najbardziej namolny jest Nowy (Bursztyn) - podchodzi zbyt blisko, ale to jego generalna przywara - brak szacunku dla przestrzeni osobistej każdego człowieka, więc tym bardziej małego. Bo tak poza tym, to zaczyna się z niego robić bardzo fajny koń :-)
W stadzie znów musieliśmy zrobić roszadę - przenieśliśmy Białą, która chodziła z Hucem i Szamanem, do Siwki i Bursztyna. Towarzystwo wyprawiało takie hece, taki
ganianki odchodziły miłosne, że tylko wióry leciały... Cóż, zbyt pochopnie orzekłam, że
Huc wyrósł z
erotycznych ekscesów... Wystarczyło, że po Siwce, i
Biała zaczęła się grzać... ;-) Teraz panuje względny spokój, a że dotarły w końcu elementy na nowe ogrodzenia (m.in. drut ocynkowany, wzmocniony, najgrubszy, jaki znalazłam) w weekend czeka nas znowu budowlanka na padokach...