Sięgnęłam po pierwszą z brzegu Problem-Solving Marty Marten'a (cz. I) i oczywiście wpadłam w zachwyt nad prostotą i genialnością porad w tejże pozycji zawartych. W sumie niby nic dla mnie nowego, ale parę fajnych wskazówek znalazłam :-)
Postanowiłam więc, że będe tu resume z mego tłumaczenia publikować; bo zapisywanie w zeszycikach (których mam kilkanaście) kończy się tym, że zeszycik leży i zbiera kurz, albo ginie przywalony kolejnymi materiałami edukacyjnymi, które namiętnie gromadzę (a propos: mam już listę książek do kupienia, tym razem w języku ojczystym - 7 pozycji za jakieś 500+ ziko ;-)
Publikowanie może trochę potrwać, bo Kaziu jest osobnik dość towarzyski, spać w dzień za bardzo nie chce (z reguły 3 drzemki po 30 minut), ale może pójdzie na kompromis... ;-)


...malutki wycinek kolekcji...
A skoro już przy kolekcjach jesteśmy... Wywiozłam do miasta część sprzętu, konserwuję, poleruję i napawam się widokiem...


...to oczywiście także malutki wycinek ;-)
A tak poza tym to na wsi trwa właśnie pierwszy pokos, po raz pierwszy mnie zwózka ominie, nad czym nieszczególnie ubolewam ;-)
A na koniec - humoreska z udziałem dzikiej ;-)
Szaman znowu podpadł Siwej (podpadał zawsze, od źrebięcia ;-)

Folbluty atakują; ten mały, nieopierzony po lewej to pupil Gośki, ogierek Just Great. Jak widać, poplecznik dzikiej:

No koleś, tym razem to naprawdę przeholowałeś...!

Wszystkie foty: styczeń 2006 :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz