"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

sobota, 1 października 2011

Obrodziło "narybkiem"

...dziś nowe 2 sztuki. Jedna sztuka po tradycyjnym wakacyjnym obozie klasycznym do bólu. Druga - końsko nietknięta, acz już zrażona, bo był kucyk, który gryzł. Gdzieś. Nie zakonotowałam, gdzie dokładnie ;-)
Summa summarum oba narybki zadowolone (zaryzykuję nawet stwierdzenie, że zachwycone), umówione na za tydzień :-)
Naopowiadałam się do rozpuku o tym, jak działa koń, a przy okazji różnych wydarzeń, moja gadka co i raz potwierdzała się w praktyce :-)
Był pokaz odczulania Siwki na przyniesione w reklamówce martensy, było odsuwanie Namolnie Przyjacielskiego Fisia jeżem na klatce (o, to się bardzo spodobało, że bardzo sprytna sztuczka ;-) Było sprawdzenie Hucyka z siodła - kantarek + jedna lina - (narybek po obozie klasycznym do bólu zawyrokował, że bardzo dziwnie taka jazda wygląda ;-)
Konie spisały się na medal, zachowywały się bardzo godnie i przyjacielsko; Hucyk po początkowej fazie nic nie rozumiem pod narybkiem po-obozowym (narybek zaposiadł już pewne nawyki ;-), jakoś się dogadał, zaczął rozumieć i ładnie na side-pullu współpracował. Nawet turlali z siodła beczki :-) Narybek z pewnym zdziwieniem stwierdził, że faktycznie da się jeździć bez wędzidła :-)
Muszę Huca do traila przyuczyć i jakiś tor zbudować. Dopiero będzie fun!
A narybek może się uda spaczyć i przeformatuje na naturalny west ;-)

Przed narybkami udało mi się tknąć Huca z ziemi a Siwkę z ziemi i z siodła.
Odkurzyłam linę 7 m. nieoryginalną, ale za to o cieńszą niż oryginalna i dzięki temu lżejszą i o wiele poręczniejszą (zdecydowanie zamawiam u Pana Podkowy 7-metrową linę Bernie ;-) i hulaliśmy na 2 razy dłuższym sznurku niż zazwyczaj.
Z Hucem spadające listki (listki, bo delikatnie ;-), ósemeczki i galop - genialnie. Koleś przyswoił i zaakceptował bez szemrania komendę cmok! jako sygnał do galopu, więc żeby nie przedobrzyć poprosiłam tylko kilka razy po 5-10 foule i zapraszałam małego do środka. Mam nadzieję, że w końcu oswoimy z Hucem galop, bo zdecydowanie nie lubi, nie lubi...
Siwka na długiej linie jak stara wyga, zdecydowanie jej pasuje... Zmiany kierunku super, Siwe robi fajny dynamiczny przeskok i spokojnie kontynuuje ruch... Od czasu do czasu wzmacniam samoczynne przechodzenie do niższego chodu, co jest u Siwki rzeczą wielką, bo zmiany w CG zawsze ją nakręcały, powodowały amok i pędzenie... Podobnie jak wszelkie inne dynamiczne manewry... A teraz jest eeee, a mogłabym stępem...?
Z siodła krótko, ale dobre i to. Siwe ma bardzo dużo zmagazynowanej energii, która tylko czeka na odpowiednie spożytkowanie :-) Mam nadzieję, że jutro uda mi się trochę z nią popracować ;-)

 photo HPIM9315_zpsftcq1exl.jpg

 photo HPIM9328_zps0cvlurzd.jpg

 photo HPIM9323_zps8imspaxn.jpg

Aaaa, zapomniałam o najnowszym Fisiowy figlu :-)
Odłożyłam na chwilę linę 7 m. z kantarkiem na oponę, Fisiu chyłkiem podpełznął (udawał, że się pasie ;-) i cap! linę w gębę.
To ja linę za skórkę i proszę odangażuj się.
Wykonał.
To ja idź na koło.
Poszedł.
To ja zmień kierunek na kole.
Już, już prawie zmienił, już ku mnie zwracał swe oblicze, gdy nagle połapał się, że tak właściwie to niby czemu rozkazy mu wydaję?? skoro on sobie linę od tak w gębie trzyma... I jak nie splunie, jak da dyla z kitką w górze...
O, cały Fisiek. Nic nie poważnieje z wiekiem :-)

Brak komentarzy: