"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

sobota, 24 września 2011

Miło

Dzień całkiem miły. Udało mi się wsiąść na chwilę na Fiśka, nawet kilka kroków pokłusowaliśmy. Króciutko, bo przedwcześnie przybył Narybek na Huca. Fisiu pod siodłem grzeczniutki (z ziemi, owszem, trochę kwasił przy poleceniu kłus i przy zmianach kierunku na kole. Zamierzam wyplenić, bo to jawny nieszacun jest). Jazda z palcatem ujeżdżeniowym - jakoś carrot z siodła mi zdecydowanie nie tego. Nie będę otwartych drzwi wyważać. 20 lat jeżdżenia z palcatem robi swoje, się człowiek przyzwyczaił i nie ma sensu się na stare lata aż tak przeinaczać ;-)

Konie w ogóle miały dziś o wiele lepszy dzień niż ostatnio, w niedzielę. Straszne Krzaki były dziś zupełnie niestraszne; Fisiu przełażąc koło nich majestatycznie zrobił postój, żeby się wysikać...!
Siwe emanowało fajną energią, miałam ochotę poszaleć z nią na wolności, nawet parę razy zaproponowała mi prowokacyjne pląsy z butnym trzepaniem na mnie głową, ale robota była w obejściu, niestety, i nie udało się :-(

A jutro jakieś nowe narybki chcą się pojawić. Kurcze, jak tak dalej pójdzie, Hucyk nie wydoli i będę musiała kolejnego kurdupla szukać... Bo Szamanisko, póki co, skutecznie zniechęciło swoim niedzielnym wybrykiem Narybek to jazdy na swojej osobie ;-) Zdaje się, że koleś jest jeszcze sprytniejszy, niż mi się dotychczas wydawało ;-)
A Huc oczywiście zdrowiutki jak ryba. Następny, co lubi pocyganić ;-) Rozbujał mi się dziś na linie, że ho-ho. Chody boczne bez płotu kłusem mi nawet zaoferował, taki chorutki ;-)

Brak komentarzy: