"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

środa, 11 maja 2011

Stan lekkiego rozanielenia...

...mnie ogarnął. Wczoraj nasz pierwszy wspólny z Siwką kłus pod siodłem :-)

Na wsi od razu po przed-wieczornym przyjeździe wpadłam w wir wydarzeń. Na miejscu nie dość, że Pan Właściciel Hucyka, to i narybek (ów około 10-letni). Narybek od razu do mnie wystartował: Ciocia, a będzie można pojeździć na koniu...?
A na padoku zastodolnym pojawiły się 4 wywrotki ziemi z kamieniami i potężnymi głazami...Wspominałam, zdaje się, że planujemy w Gawłowie Himalaje Bis... ;-)

Najpierw wzięłam Siwkę, wysmarowałyśmy się obficie na różano (tym razem prukająca butelka nie była straszna ;-) osiodłałyśmy i hajda na koń. Siwe w nastroju stępakiem jestem, spokojnie, majestatycznie, z godnością, bez podkłusowywania przy testach naziemnych...
...kłus ma Siwka wygodny, nawet nieszczególnie wybijający (czego się obawiałam). Może dlatego, że była rozluźniona i pracowała z głową na wysokości kłębu.... Na nabranie wewnętrznej wodzy reagowała jeszcze większym zaokrągleniem... No po prostu cudny koń... Aż żal było zsiadać... ;-)

Potem Hucyk; przeleciałam się na nim kłusem po 2 koła w obie strony, żeby zdiagnozować, czy coś się nie święci, i oddałam małego do dyspozycji narybku...

 photo SNV10506_zpssonrt3ql.jpg

...a potem i Pana Właściciela.

 photo SNV10511_zpsefox95wo.jpg

Manewry jeździeckie skończyliśmy prawie po ciemku :-)

Brak komentarzy: