"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

wtorek, 6 lipca 2010

Upał & kupa much

To tak w skrócie, reasumując temat przedłużonego o 1 dzień weekendu...
Mój poziom energii życiowej jest bliski ZERU (tyle tylko, by cały weekend poświęcić na czytelnictwo - fantazy na tapecie), koni zresztą też. Dni otwarte trwają, konie przewalają się po posiadłości, okazjonalnie urządzając jakiś kłus przez podwórko czy łąkę (Fisiek prezentuje zazwyczaj kwiczące zagalopowanie bez śladu kulawizny) z powodu nadmiaru latającego świństwa... Smarowanie i psikanie różnymi anty-bzzzz... niewiele daje, zamiast stada owadów obsiaduje konie stadko (dobre i to).
Konie się popsuły, włażą na człowieka jak diabli, byle tylko pozbyć się krwiopijców. W związku z powyższym nasza najnowsza zabawa to aktywność pt. packa na muchy (częściowo ubijam na koniach owady a od czasu do czasu przywołuję towarzystwo packą do porządku. Rodzaj zmodyfikowanego carrota, informujący, że oto naruszono moją strefę osobistą albo i, o zgrozo, intymną ;-) Najmniejszy entuzjazm do zabawy z packą przejawiał na początku hucek, ale dość szybko porzucił obawy, że to jakaś wyrafinowana odmiana kijoterapii ;-) Dzikiej packa nie rusza, dygnie co najwyżej, gdy klapsnę znienacka i tyle.
Z pozytywów: pierwsze psiakanie hucka od razu na wolności (stał zadowolony z błogą miną), pierwszy psik wykonałam pro forma na siebie, żeby zobaczyć co będzie, mały nawet nie chrumknął... Resztę kolesiostwa brałam po kolei na sznurek, bo dziadostwo lubi ostatnio dryfować, nawet Arcy-Grzeczna. Nie żeby ze strachu. Raczej z wyraźnego rozluźnienia atmosfery (lider zrobił się ostatnio zdecydowanie mniej wymagający, grzech nie skorzystać... ;-)
Siwe psikanie zniosło godnie, upomniane, że był rozkaz STAĆ w MIEJSCU, wybałuszyła gały i zamarła. Robiłam 2-psik + rozsmarowanie. 3-psik był granicą siwej wytrzymałości psychicznej, której nie przekroczyłyśmy. Ale niech dzika nie myśli, że psikanie było incydentalne, że powrócą w pełni akceptowane żele. Właśnie jadę po odbiór kolejnych psikaczy (zamówiłam 2 różne, testujemy rozmaite preparaty. TRI-TEC się skończył a kolejnego nie kupię, bo cena zaporowa...).
W poniedziałek wpadła na chwilę Ala, ale jeździectwa nie było, ot kazała tylko rudemu pobiegać w celu podbudowy muskulatury (2 tygodnie przerwy w body-buildingu u całego stada), rudy oczywiście protestował, że nie trzeba, że dobrze wygląda, udawał, że nie rozumie, co znaczy od-drivingować na okrąglak spod ulubionego końskiego kasztanowca i wiaty zapchanej sianem... W końcu poszedł z żałosną miną, nawet Fisiu się nad nim użalił (ostatnio Panowie się kolegują), wyjrzał zza stodoły i zarżał ze zgrozą na widok trenującego w kłusie kumpla ;-)

A nasza Bułka-Bibułka (bulldoga amerykańska) była w niedzielę na Międzynarodowej Wystawie w Siedlcach i przywiozła 2 puchary :-)
I miejsce jako młodzież i III w Best in Show :-)

 photo HPIM7894_zpsa16ae372.jpg


 photo HPIM7888_zps4bac36e4.jpg

 photo HPIM7887_zps0e03b437.jpg


Brak komentarzy: