"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

wtorek, 7 października 2008

Weekendowe obrazki

Tym razem mój weekend trwał 3 dni, łącznie z poniedziałkiem (urlop na żądanie). Nie oznacza to, niestety, że miałam więcej czasu dla koni... Wręcz przeciwnie... Budowaliśmy wrota stajenne (w niedzielę skoro świt odnotowałam pierwszy szron poranny na przedmiotach podwórkowych) i bramkę-furtkę na padok nr 2, koło stodoły... Prace zwieńczone sukcesem, choć bramkę kończyliśmy po ciemku, przy latarce...

Poniżej garść newsów z weekendu:
- dzięki uprzejmości Ani Truskawkowej mamy piękny wózek na siodło (żegnaj taczko!)
- trening koński tylko jeden, w sobotę wieczorem - SZAMAN. Siodło klasyczne, nowy popręg profilowany z gumami, 145 cm. (ledwo dopięty za pierwszym podejściem). PAN niezadowolony, wierzgi, kwiki, strzał z zadu w stronę ogrodzenia (chybiony). Pod siodłem nieprzypięty rzepami potniczek, który w trakcie galopu stopniowo zjechał PANU na zadek, PAN się skulił, ogonek między nogi (jakbym Siwkę widziała) i w ten pędy do lidera (oj! co to? zabierz!). Od razu zrobił się bardziej współpracujący, jak przypękał ;-)
- w sobotę, z okazji podawania kolacji, Siwka tryknęła mnie głową (!), gdy za długo grzebałam się z otwieraniem jej boksu. LEWA PÓŁKULA u Siwki!!! NIE WIERZĘ!!!
- koński placyk zabaw za stodołą. Póki co, mizerny:

plandeka (stary gruby dmuchany materac, załatwiony przez myszę ),
Photobucket

pień drzewa "na leżąco"około 1-metrowy,
Photobucket

podest, czyli trapez z desek (tył od starej furmanki, odnaleziony przy okazji przeglądu zawartości komórki).
Photobucket

Szaman od razu upodobał sobie materac. Skopał, zagryzł, zgramolił, zrolował, ułożył sobie pod brzuchem Himalaje, a na zakończenie odgryzł korek. Oddał nie-bez-walki. Podstępnie wyhodował sobie kły (wampir!) i moja interwencja w jego pyszczydle na jeden z owych się natknęła... Obyło się bez krwi :-)
A Siwe zawładnęło podestem. Waliło nogą, naprzemiennie prawą i lewą, aż dudniło! Bez najmniejszej zachęty z mojej strony...

Siwe w ogóle było bardzo left brain:
- wytupało się na podeście (pomysł autorski)
- przyszło na moją prośbę na goło ("za bródkę") do materaca 3 razy i obwąchało go wnikliwie z minimalnym furkaniem
- podniosło carrota za stringa, pobujało i z lekceważeniem na obliczu odrzuciło na bok
- w niedzielę przy kolacji zaatakowało (!) przez deski Szamana, gdy ten nieopatrznie próbował sprawdzić przez szpary, co tam dziś szef kuchni poleca (jakby nie wiedział...)
- zrobiło się leniwe na okoliczność jeża (nie zawsze, Siwka jest BARDZO grzecznym koniem, ale zdarza się jej czasem eeeeee, na pewno muszę...?)

Powoli otwierają mi się oczy - Siwka ma na mnie opracowaną strategię...! Przytulić łepek, główkę opuścić niziutko do moich kolan - od razu się rozczulam i nie proszę o wygibasy tylko miziam... (i tutaj dodatkowo OBOP savvy clubowy - ona się tak czasem introwertycznie CHOWA!!!)
Tak na marginesie mam i powalający OBOP na temat Szamana... Za szybko, za szybko, za szybko...! To, że on ekspresowo przyjmuje nowości, powoduje u mnie przyspieszenie w działaniu... Niby widzę te jego trójkątne oczy, a jednak brnę dalej... A on niekoniecznie w pełni akceptuje to, co robię...
No i po co mi był ten Parelli... ;-) Po normalnemu już dawno śmigałabym na moich koniach po okolicy...
Tylko, czy konie przylatywałyby do mnie na gwizd galopem...? Śmiem wątpić...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ja zrobiłam podest z palety. Jeśli potrzebujesz wiecej płacht, to mam ich od groma, bardzo fajne, z jednej strony płótno, z drugiej jakaś gruba plastikowa folia, ale jest to jakoś tak zgrzane, że stanowi jedność. Jak chcesz, to służę. Mogę też spróbować odzyskać rózne zabawki z poprzedniej stajni.
Ania Truskawkowa