Zysk ze Świąt taki, że 4 dni wolnego, mogłam zawalczyć z ogrodzeniami i pastuchem. Prąd zaczął bić (póki co, oberwała Rumba-suka oraz Paweł-człowiek. Oboje się nie spodziewali takiej zmiany w drucie koło królików ;-)
Czyżnie wycięte, cały obwód sprawdzony, prąd nie ucieka już, ale jeszcze nie wszędzie dopływa, bo z premedytacją poodcinałam niektóre kwatery... dodatkowo okazało się, że w Korpo siedzę obok kolegi po elektronice z domieszką elektryki, więc pozyskałam nowe informacje merytoryczne, które w weekend zamierzam wcielić w życie :-) Elektryzator mamy mocny (5,5 Juli), mam więc nadzieję, że po poprawkach prądowych poczynionych w ogrodzeniu konie od nowa nauczą się je szanować ;-) Dodatkowo podłączę drugi elektryzator w okolicach strasznych krzaków - zrobię 2 niezależne obwody, jak dawno, dawno temu... wtedy biło jak ta-la-ta ;-)
Jeździecko chwilowy przestój, bo pogoda fatalna, znów ślisko, bo popadało...
Akcja odpiaszczania koni przeprowadzona :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz