15 września (sobota)
Coś mnie ostatnio ta rasa prześladuje chyba. Jeszcze chwila a zmienię zdanie i będę chciała mieć jakiegoś w naszym stadku ;-) Siwe lekko zdziadziało, nie przejawia większych dzikości a taki Arabek, jakby go podkręcić... No nie, oczywiście żartuję... I tak czasu nie mam dla tego inwentarza, który posiadamy...
Tym razem Arabek prowadzony metodami naturalnymi (około JNBT), grzeczny, ułożony, z bardzo dobrym kontaktem z właścicielką. Do wydzierżawienia. Koleżanka Ewa się oczywiście zdecydowała :-) Ma być do towarzystwa dla Arabki eks-rajdowej.
O tym, żeby zabrać aparat oczywiście nie pomyślałam... A szkoda, bo Arabek bardzo przystojny...
16 września (niedziela)
Dziś konie o poranku wróciły na bagno. Uprzednio jednak wycięłam wszystkie łopiany-rzepy (mojego wzrostu nota bene ;-) Fisiu, specjalista od utrudnień życia człowiekowi sposobami wszelakimi, wyszedł z bagna bez szwanku (czyt. nieoklejony czym się tylko da, niepodrapany, niekulawy...) A na przywołanie Domy przydrałował jako pierwszy, sprowadzając z nadbagiennej kwatery całe stado :-) Pozytywnie.
...jazda (40 minut) była na side-pullu, z nieużywanym wędzidłem w pysku. Się kolega ma oswajać, bo wkrótce tak powinien zacząć pracować.Było ambitnie. Znaczy dużo kłusa i trochę galopu. Kłus się Fisiowi zdecydowanie wyostrzył; już nie snuje się, ale porusza. A raczej płynie. I nawet tempo jako-takie zaczął prezentować... Oczywiście w stronę koni* zdecydowanie żwawsze ;-)
* W stronę koni - o, to jest zagadnienie dość kluczowe, które w pełnej krasie zostało zaprezentowane, gdy poprosiła Doma Fisia o pierwszy galop. W stronę od koni. Fiś dość zdecydowanie i od razu (czyli potrafi szybko reagować na pomoce ;-) odmówił współpracy wycinając hałubca (kwik, głowa w dół, podrzut dupska i zwrocik w miejscu na zadzie. Prawie jak roll-back ;-) Zwróciwszy lico w stronę koni zaprzestał oporu. Cóż, jak mawia Linda I'll take that... Jak nie chce od koni, to będziemy zaczynać nauki zagalopowania od do koni. Potem się udoskonali (zgeneralizuje polecenie :-)
Z tego typu koniem nie ma co dyskutować w fazie uczenia, bo pójdzie na udry i dupa będzie z galopu (a i pewnie w ogóle z miłej współpracy, bo Fiś potrafi być nie-fajny ;-) I był parę razy, bo zdecydowanie odmawiał skręcania od koni... Ale potem się naprawił, bo mu Doma pokazała, że a guzik; galopować od koni to może i nie musisz, ale skręcać, owszem ;-)
A z rzeczy ładnych (oprócz kłusa) była jazda wzdłuż ogrodzenia; w końcu Fisiu zaczyna kapować jazdę po ścianie ujeżdżalni a nie byle gdzie :-) I jeszcze: Fisiu zakłusował na niższą fazę (łydka, cmok - bez pacnięcia stringiem :-))
A potem, z niemałym trudem, powiększyłyśmy z Domą plac do jazdy. Najtrudniejsze było wytyczenie w miarę prostej ściany, ale jakoś poszło. Może nie jest idealnie, ale nie ma co narzekać ;-)
Plac ma już rozmiar nie pod kłusujące narybki, ale pod kłusującego Szamana. Może się kolega rozkręci... A na to się zanosi, bo jesień idzie a towarzystwo lubi se o chłodniejszej porze roku pofikać ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz