Już jutro po robocie - na wioskę i wakacje rozpoczęte.
Plany (były) ambitne - zacząć z Siwką zagalopowania (choćby jedno-dwu-foulowe ;-) A tu cały czas kulawizna u niej (wygląda na podbicie z powodu owej wyłupanej ściany :-(
Ani chybi na Fisia w końcu padnie jeździecko. Się chłopak w końcu doczeka blasku jupiterów. Wczoraj łaził za mną przy sprzątaniu rajskich padoków jak najęty, napataczał się, przyglądał, pomagał wiaderko trzymać (daj, daj, ja wysypię kupy...! oczywiście obok taczki ;-) Nawet odchody obok trzasnął, żebym nie musiała daleko chodzić... ;-) On tak ZAWSZE ma: załatwia się obok taczki, gdy sprzątam ;-)
...a Siwe się zapomniało i przygrzało do mnie galopem. Zaraz było trzymanie nogi w górze, opieranie na czubku, podawanie i pokazywanie, że ała :-(
Całować nie musiałam, ale pogłaskać i pomasować - owszem. Od razu trochę się polepszyło.
Na wszelki wypadek Siwka dostaje glukozaminę+chondroitynę+msm w syropie, która została po Fisiu. Strasznie grymasi nad miską (zapach kokos), bo treściwego symbolicznie a dodatków full (suplement kopytowy, BIOGEN-K, czosnek, no i ten syropek ;-)
Wczoraj musiałam z ręki karmić (za Szamanka, za Hucyka, za Dziadka...); Diablica czekała, kiedy podejdę i nakarmię. Z ręki zjadła wszystko.
A jeszcze dojdą różne ziółka wzmacniające, ciekawe, czy będzie bulwers (jak mawia Bebo-Gośka).
...jutro zrobimy na kopyto kapcioszek z otrębami. Metoda stara, ale jara.
Przydałyby się buty, już nawet zaczęłam zgłębiać temat teoretycznie i przepatrywać ceny, ale niestety finansowo jestem teraz bardzo kaput :-(
Nic to, grunt, że końskie roboty budowlane cały czas postępują, zaczynamy odczuwać presję nadciągającej zimy... Dziś o 5.00 tylko +10 st. C, konie popodnosiły sierść i wyglądają lekuchno puchato :-O
A owady poznikały...! I po co ja tę wyprzedażową czarną absorbinę na wioskę targałam ;-)
5 komentarzy:
na wrazliwe kopyta z tego co pamietam to jeszcze oklad z gotowanych ziemniakow
i wsiadaj na fisiastego!
Nu, kartoflem też ją mogę obłożyć.
A drabinę na Fisia mi będziesz trzymać? Chyba, że spróbuje z dachu wiaty wsiadać ;-)))
Cholera, po co ja go tak odkarmiałam za młodu... ;-)
e tam, po co ci drabina, naucz go zeby sie kladl :)
zreszta ile on tam ma w klebie, 2m? u nas rita 170 i wchodze na nia z ziemi, jak mi sie stolek gdzies zawieruszy
A ja wiem, ile on ma? I wzdłuż, i wszerz pokaźny jest ;-) Wprawdzie z ziemi też wlezę, ale bez zbytniej gracji (nie tak elegancko, jak dajmy na to na Huca ;-)
A nie chcę, żeby się potem ze mnie Fisiu podśmiewał, że jestem fujara i się gramolę jak stara baba ;-)
sie do hucow jasnie pani przyzwyczaila, to teraz ma... ;)))
Prześlij komentarz