Siano zwiezione (15 bel), łąka odrasta na kolejny pokos.
Ekspresowo rośnie trawa u nas w tym sezonie, ledwo konie objedzą kwaterę, zamyka się toto a po tygodniu już widać odrosty...! Nadrzecze tak zarośnięte, że konie, jak wlezą w bagno, to ledwo je widać...! Ostatnio nie mogłam namierzyć Szamana, tak się zagłębił, nawet czubek ucha nie wystawał ;-) Żarcia tyle, że spaślaki siedzą w chaszczach 1-1,5 godziny i ledwo się dotaczają w okolice okrągłego wybiegu spać pokotem ;-)
Nijak się ich nie odchudzi, cholerka. Fiś znów ma żeberka pochowane a jak wygląda Hucyk to już lepiej nie mówić... Futerko przyciasne prawie mu się przeciera na łokciach ;-)) Nawet Siwe wygląda jak markowe AQH, taka okrąglutka. Chyba będę musiała zainwestować w kagańce z małą dziurką na pojedyncze źdźbła ;-) Tylko czy taki kaganiec nie jest zbyt łatwo zdejmowalny... Zaraz się porozbierają, typki... W sumie mogłabym przetestować takowy na Hucyku, który jest egzemplarzem zdecydowanie zagrożonym otyłością... Ostatnio narybek nie mógł się nadziwić w czasie jazdy patrząc na hucykowy cień, że może tak pod koniem brzucho wisieć ;-)
W sobotę, w ramach sprawdzania huckowego stanu umysłu, załadowałam się na małego. Na wędzidle. Mały najpierw wypruł trochę zbyt żwawo do przodu, ale zaraz się wyciszył. Czyżby jednak trochę się pod narybkiem popsuł ;-)?
Jazda sympatyczna, chyba się mały na Siwkę pod siodłem napatrzył, bo zaczął na wewnętrzną wodzę ramę west przybierać ;-) Do tego zwrotny, na dosiad chodzi (vel na focus: oczy-pępek...), stopy wali jak należy...
Pod narybkiem też grzeczny, na ostatniej jeździe przeszłyśmy nawet do kłusa na oklep, którego się trochę obawiałam, bo Hucyk nie lubi, jak go ludzkie kości w plecki gniotą (Bebo-Gośkę ostrzegawczymi brykami informował, że zaraz pośle ją na glebę ;-) Pod narybkiem niczego takiego nie sugerował. Może dlatego, że jazda narybku to właściwie savvy on line - narybek sobie pasażersko siedzi a Hucyk dyga różne manewry i figury na moją komendę ;-) Czyli cały czas rozmawiamy sobie z Hucykiem na temat pecking order :-)
Potem były popisy, bo narybkowa mama robiła fotki i filmiki, żeby w tygodniu oglądać i wspominać (narybek jest maniakalnym miłośnikiem końskim). Konie stanęły na wysokości zadania a Siwe poproszone na koniec o odniesienie hucykowego klasycznego siodła, którym jej nie kalam (bo nie-westowe ;-) grymasiło, żeby obciachu jej przy ludziach nie robić (po co te podchody? to odczulanie?) tylko założyć, zapiąć i iść ;-)
Jeździecko na Siwce małe novum: zatrzymania zgięciem bocznym z kłusa... Nie dość, że od razu staje, to jeszcze siwa głowa idzie do mojego buta a Siwe flaczeje z westchnieniem...
Genialny koń... Zmieniłam jej wodze z Dark Podkowa na linowe, na dokładkę obciążone skórkami i Siwe już na sam ich ciężar się zaokrągla. W kłusie prawie przestała wyginać się odwrotnie (bad banana), wręcz przeciwnie: tak się uwypukla, że ledwo jej uszy widzę (cholerka, czy to aby nie auto-rollkur?? ;-) Muszę to koniecznie sfotografować lub wręcz sfilmować, żeby obejrzeć, jak wyglądamy. Znaczy ktoś musi, bo sama raczej nie dam rady ;-)
W niedzielę za to wizytowanie 2 zaprzyjaźnionych stajni przydomowych w okolicy. Nomen omen wyemigrowanych na wiochę Warszawiaków ;-) Chyba powinniśmy założyć jakieś Kółko Gospodyń Eks-Miejskich czy czegoś w tym rodzaju ;-)
Oczywiście zapomniałam coś jeszcze o Siwce... Stale wzrastająca dzielność Siwki godna jest odnotowania: bo nie dość, że za bramę chodzi pasać się na goło, całkiem luzem, to na dokładkę prawie daje się wypsikać owadzim sprayem!! A po podwórku chodzi jak po swoim; nawet nie zerknie, gdzie konie... Staje z bezczelną miną przed sprężyną prądową, każe otwierać i z godnością osobistą zasuwa na trawnik przed dom :-)
2 komentarze:
Koniecznie sfilmować!
na obzarstwo jest tylko jedna metoda - RO-BO-TA! Kagance i inne limitacje to miedzy bajki mozna wlozyc :)
Prześlij komentarz