Ciekawe, kiedy wiosna...?
Sezon jeździecki zamarł, konie może i by chciały, podchodzą, zaczepiają; ostatnio małe zabawy z Siwką i Fisiem, bo się namolnie napraszały ;-)
Siwe nieodmiennie uważa, że pacanie, tudzież zaczątki kroku hiszpańskiego załatwiają sprawę otrzymania łakotki i atakuje mnie tego typu sztuczkami :-) Nie nagradzam byle czego, ostatnio prosiłam o podnoszenie wskazywanej palcem nogi. A co, niech Siwe się trochę powysila dla ciasteczka ;-)
Fisiu z kolej wykonał BACK-BACK-BACK zza ogona po wydeptanej w śniegu końskiej ścieżce na komendę wydaną ręcznie + wokalnie z odległości ok. 5 m. za nim. Maszerując dziarsko ani myślał stanąć na WHOA! gdy już do mnie doszedł wielkim dupskiem; minął mnie wykonując manewr wsteczny po łuku (zboczył ze ścieżki w głęboki śnieg) i zaparkował dopiero wtedy, gdy jego gęba znalazła się na mojej wysokości, czym ułatwił mi szybkie podanie mu do owej gęby ciasteczka :-) Taki współpracujący Pan Koń. Cóż za intelekt...! Cudne zwierzę :-)
Weekend pod znakiem poprawiania ogrodzeń. Uszkodzone słupki sukcesywnie wymieniam na pręty zbrojeniowe. Solidne i głęboko mocowane w ziemi... Niby mróz, ale ziemia pod spodem dość miękka i pręty elegancko wchodzą na 50-70 cm w glebę... Ani to się nie złamie, jak drewno, ani łatwo obali gdy mokro, jak plastki z 10-centymetrowym bolcem...
Teraz co weekend robię obchód ogrodzeń (właściwie powinnam robić objazd... od czego jeszcze-nie-sprzedany hucyk) sprawdzając, który słupek do wymiany... Co i raz pojawia się jakiś nowy kandydat... Drewniane ogrodzenia się u nas nie sprawdzają, niestety... Woda czyha na nie tuż pod powierzchnią gruntu... Nawet w lato nieszczególnie poziom wód gruntowych opadł...
Konie cały czas trzymają się dzielnie, bezstajenność znoszą dobrze... Siano schodzi galopem, niby taka potężna zwózka była w tym roku, ale nie wiem, czy do pierwszego pokosu dociągniemy... Ot, uroki chowu zewnętrznego - kupa żarcia idzie... Przydałoby się słomy owsianej do przekąszania dokupić... Muszę jakiś wiejski benchmark rynkowy wykonać...
2 komentarze:
Potwierdzam, po 3 latach wymieniliśmy 3/4 słupków...
O, nie jestem osamotniona w tej materii, jak widzę. W kupie raźniej ;-)
Prześlij komentarz