Powolutku obrastamy w kolejne sprzęty około-końskie. Ostatecznie ma się tych dwóch pensjonariuszy, trzeba więc robić dobre wrażenie ;-)
Wzbogaciliśmy się ostatnio (a raczej zubożyliśmy finansowo, aczkolwiek zakup był OKAZYJNY ;-) o przecudny mobilny wózek do siodeł westernowych (mój odwieczny przedmiot pożądania, odkąd ujrzałam takowy na obozie w Długosiodle), 2 składane stojaki na siodła z półeczkami-wieszaczkami, 2 srebrzyste regaliki do siodlarni i uwaga! 2 kostki przeszkodowe EQUIPHORSE (również przedmiot pożądania; nabyte OKAZYJNIE, dotychczas poza moim zasięgiem z powodu powalającej ceny). Kostek jeszcze nie rozpakowałam, wygrzebałam jednakowoż dziurę w opakowaniu i przez ową dziurę dostrzegłam, że najbliższa dziurze kostka jest koloru czarnego... Może nie jest to szczyt urody, ale w ostateczności może być. Sklep jest w likwidacji i taka okazja cenowa zapewne już się nie powtórzy...
...dziś po pracy na wieś; w planie rozładunek wozu z sianem, bo pogoda wyjątkowo sprzyjająca, a jutro znów ma padać... A koniom może ugotuję na kolację mesz, pierwszy raz w tym sezonie...? Niech mają radochę :-)
3 komentarze:
Kostek śmiertelnie ci zazdroszczę!
Ja sobie też... Ale kosztowały prawie tyle, co tona cementu... Jakby się Oblubieniec dowiedział (remont mamy permanentny)... Aaaaa!
O jak ładnie tu umeblowane :-)) eh.. kostki... ale czerwona pasuje teraz do bloga :-)
hanzia
Prześlij komentarz