Udało mi się wyrwać (jednorazowo, kilkugodzinnie) na wieś bez Kazia, co zaowocowało pierwszym treningiem lonżowania Bursztyna. Trening - szumne słowo: cała akcja trwała 10 minut i polegała na ślamazarnym kłusowaniu po dużym kole. Bursztyn zaskoczył mnie pozytywnie: nie lonżowałam klasycznie konia wieki całe a ze strony gniadego spodziewałam się oporów nie byle jakich a ten od razu grzecznie odszedł na koło i ruszył przed siebie. Jakby przez całe życie niczego innego nie robił, tylko chodził na lonży :-) Zmiany kierunku też bardzo szybko opanował (zmienialiśmy kierunek 6 razy), ustalić muszę tylko komendy głosowe i wio!
Spostrzeżenia po tym pierwszym trenowaniu następujące:
- bata się Kolega nie boi - po bożemy zrobiliśmy na początku ekspresowe friendly game, jak z carrotem (pierwszą próbę zarzucenia sznurka na grzbiet skwitował jednym krokiem bocznym, ale od razu zrozumiał, o co chodzi i stał spokojnie),
- podczas ruchu na kole ustawienie makabrycznie w górze, grzbiet odwrotny, szyja jelenia, mięśni mniej niż zero,
- zaprezentowany został chód a la jogg (dostrzegam zalążki predspozycji do west ;-)
- akcja zadu dość mizerna, ale gorsze rzeczy się widywało - zadami prawie dokraczał,
- pysk rozluźnił się mniej więcej w połowie pracy, Bursztyn zaczął wywalać na zewnątrz cały jęzor i oblizywać się, ze 2 razy cicho jakby-parsknął
- po koniec głowa zeszła jakby nieco niżej (jakby - podkreślam), choć przy zmianach kierunku ustawiał się bardzo nisko, z głową na wysokości mojego brzucha, co mu się w ogóle do tej pory nie zdarzało (plus mogłam go drapać za uszami i trzymać rękę na potylicy, co to święci pańscy, nigdy dotąd...)
Po wysiłku porcja meszu według starej dobrej receptury*, nie żadnej - broń boże - kupnej gotowej mieszanki-papki, w której to nie-wiadomo-co-zmielone-siedzi.
* siemie lniane gotowane z dodatkiem soli w dużej ilości wody przez co najmniej 30 minut, owies, otręby - podawane na ciepło.
Na Bursztyna wyraźnie pozytywnie wpływa zajmowanie się nim - jest bardzo chętny do współpracy, łapie kontakt, przykleja się do człowieka, przymila... Bardzo fajny koń :-) Oby jeszcze zaczął jakoś wyglądać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz