Śnieżna-mroźna zima trwała (póki co) kilka dni, cud, że udało mi się kilka fotek wykonać...
Senator chów bezstajenny znosi bardzo dobrze, mimo, że zadebiutował 1 grudnia, czyli dość późno jak na wdrażanie do życia poza 4 ścinami przez 24 h.
Martwi nas natomiast Bursztyn - mocno zjechał z wagi (mimo, że nigdy nie był cielesnym tytanem) - toczymy od dłuższego czasu batalię odpasową, póki co, z efektami niezbyt spektakularnymi... Zjechanie z wagi objawia się u Bursztyna zanikiem konia od góry, czyli zero pleców... Zamierzam wprowadzić do gry ruch, bo póki co rośnie Bursztynowi głównie brzuch a sytuacja grzbietowa pozostaje bez większych zmian...
Jak tylko podłoże nieco się poprawi, zaczynamy ćwiczenia cielesne z głową w dole (co może być dość trudne, bo Kolega jest koniem wysoko się noszącym)... W niedzielę trochę pospacerowaliśmy, ale o jakiejkolwiek pracy mowy nie było - właśnie zaczęły się temperatury w okolicach 0 (ślisko), więc jedynie pochodziliśmy trochę w ręku po prostych...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz