...w niedzielę ostre przygotowania do wizytacji posiadłości z Kazikiem the Synem, która ma nastąpić wkrótce (o ile pogoda nie spłata figla jakowegoś, bo póki co jest nie-fajnie;-)
W związku z powyższym, że było spięcie robocze w chałupie, nie byłam obserwatorem poczynań Gośko-końskich a miała miejsce kolejna jazda na Białej. Pogoda ekstremalnie niesprzyjająca (wiatr chyba halny), więc (jak z relacji Bebo wynika) było emocjonująco. 2 wypłochy pod siodłem nastąpiły i jakieś ucieczki panicznym chodem bocznym oraz brak koncentracji, tudzież niemożność ustania w pozycji stój. Ale kłusa było sporo i w sumie obyło się bez jakichkolwiek obrażeń ;-) Czyli reasumując: OK.
Nowy Koń przyjechał, niestety zbyt późno, jak dla mnie - byłam już w drodze powrotnej do Wawy - zaszczyt wstępnego ogarnięcia (zaprowadzenie na padok, zapoznanie z końmi, rozpoznanie, kto zacz) przypadł Bebo-Gośce. Bebo-Gośka już Nowym oczarowana, bo podobny do jej Niegdysiejszego Pupila Grejfruta: ciemnogniady i folblutowaty jakiś... Plus wielkość Szamana, co już niekoniecznie jest fajne - ja tam preferuję wzrost koński: od Siwki poniżej ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz