...ale nas wczoraj na wsi przewiało...! Nawet konie przyklejały się od czasu do czasu do ścian wiaty, żeby nieprzyjemnego wiatru i siąpiącego deszczyku unikać...
Wizyta typowo robocza - postawiliśmy z Gośką + Gośki Kolegą całą długą ścianę graniczną padok-plac do jazdy. Z metalowych rurek! W końcu może skończy się odwieczna demolka ogrodzeń, no bo przecież, do cholery, metalowych rurek to już chyba konie nie zeżrą, nie zdemoloją, nie rozwalą...??? No. Jeszcze tylko pomalować toto antyrdzą i cudnie.
Postawilibyśmy i więcej tego ogrodzena, bo szło nam prześwietnie, ale się nam wyspawane rury pokończyły, niestety... Kolejna inwestycja - spawarka, bo rurek na wyspawanie czeka cała sterta...
...a jeździectwo, co to było zdecydowanie zaplanowane, z powodu aury paskudnej nie odbyło się...
Gośka coś tam z ziemi z Siwką wyprawiała, Siwka latała koło niej w sposób dość mocno nieskoordynowany, ale ochoczy, co i raz Gośce uciekała, ale zaraz wracała... Moje pojawienie się jednak bardzo szybko przerwało te nie wiadomo do czego zmierzające wygibasy, Siwka zdecydowanie wie, który to jej człowiek: zaraz przy mnie zakotwiczyła i było po zabawie z Gośką :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz