...no więc jest tak: dostałam araba... Arab ma 6 lat i jest samicą... Siwą... Czujecie? ;-))
Po Służewcu i rajdach...
Jest tylko jeden mały problem: muszę po araba pojechać, złapać, założyć mu kantar, załadować do przyczepy i wyładować na Gawłowie... A może to być operacja dość skomplikowana, bo arab kantar rozwalił, chodzi więc po terenie sote vel na goło a przy próbie nawiązania z nim interakcji atakuje człowieka zębami i kopytami, tudzież szarżuje... Mam już pomysł jak gada wstępnie pokonać, ale napiszę post factum, jak przeżyjemy... ;-)
Zdaje się, że mój powrót na wieś będzie obfitował w wydarzenia... W końcu będzie o czym pisać, bo mnie samą już ten blog nieco znudził brakiem końskich ekscesów... ;-)
2 komentarze:
Lo matko, czy ty nie mozesz w koncu miec bezproblemowego konia? A przynajmniej udajacego bezproblemowego?
A bo ja mam w końskim życiu najwyraźniej pecha, cholera ;-) Co jeden, to udatniejszy egzemplarz...
Prześlij komentarz