...wysiadł nam na wiosce net!!! Trzeci tydzień czekamy na naprawę... A ponieważ razem z brzuchem (zwanym Kaziem) siedzimy na zwolnieniu, dupa z radosnej twórczości pisarskiej! Chwilowo dorwałam się do sprzętu Bebo-Gośki, ale zaraz się stąd zmywam, bo nie trawię na laptoku pisać; małe toto, nieporęczne, bez myszki...
A zdecydowanie jest o czym pisać, bo u nas na wiosce dzieje się; nowych fot cała masa, kunie tykane regularnie (Kaziu się pilnie uczy ;-) a Fisiek pod siodłem to już nawet z jeźdźcem galopował!! Taki bystrzacha. I co, że tylko po parę foule, bo większego sensu w ganianiu biegiem po placu nie widzi; grunt że pierwsze koty za płoty :-))
Na szczęście robię notatki w kajeciku, więc jak się nam okno na świat na powrót otworzy, z grubsza zdam relację, co u nas :-)
W międzyczasie poleguję i pilnie studiuję płytki edukacyjne; właśnie skończyłam stary level 2 (niebieskie DVD), wcześniej przebrnąwszy przez level czerwony (jedynka).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz