"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

poniedziałek, 19 marca 2012

Wiosna

A przynajmniej pierwszy jej powiew.
W sobotę konie się spociły. Po ganiankach. Siwe dyszało i robiło bokami z 15 minut. Aż na mnie lekka bojaźń padła ;-) Siwe się jednakowoż wydyszało, podrzemało (na stojąco, na leżaka) i doszło do siebie.
A ktoś jej kazał aż tak latać? Fisiek się aż tak nie zapocił, bo aż tak nie ganiał. A Heniut - nie zapocił się wcale, bo w ogóle nie poszedł na ganiankową łąkę. Stanął se pod daszkiem i obserwował latające głuptaki. Z wyższością na obliczu. On się tam, panie, już w życiu nalatał... Ostatecznie ma się te 21 krzyżyków na karku ;-)

Z końmi znowu niewiele, bo ciągle coś (w niedzielę zwózka luźnego siana - 5 przyczep).
Z Siwą tylko spacery na wolności, polegające na otwarciu bramy i wypuszczenie dzikiej na swobodę. Dzikie odchodziło i pasło się, o ile byłam w zasięgu wzroku. Gdy nie było mnie w zasięgu, Siwe wpadało galopem na podwórko i kazało sobie do koni otwierać. Z bulwersem panicznym na obliczu. Takie to do samodzielnych wycieczek-ucieczek skore ;-)
W sobotę wlazłam na chwilę na Huca, bo narybek przybył na jazdę, trzeba było małego sprawdzić po przerwie. Nie żeby jakoś finezyjnie-harmonijnie, ale najgorzej też nie było :-)
Ot i cała moja końska aktywność ;-)

Brak komentarzy: