Niedziela zdecydowanie w budowlanej atmosferze. Budowa stricte końska - lifting okrągłego wybiegu. Przybyli posiłki z zaprzyjaźnionej STAJNI GOŁĘBIE z Fiskarsem-świdrem do robienia dziury w całym, wykopali tymże wzmiankowane dziury a potem wkopali solidne słupki. O wiele solidniejsze, mam nadzieję, od sosnowych, które kolejno poległy. Z rozmysłem zrezygnowaliśmy z poprzecznych drewnianych belek, bo to ulubione gryzaki szamańskie są. Poziomo motam stare taśmy i splotki pastuchowe, takie, co to już nie tego, znaczy jest podejrzenie, że nie przewodzą, więc nie stosujemy ich do grodzenia padoków. Na okrągły wybieg - jak znalazł (o tym, że nie przewodzą cicho sza...!). Na dokładkę są bezkosztowe i o wiele trwalsze od drewna.
W końcu nasz okrąglak zaczął znowu jakoś wyglądać ;-) Bo do wczoraj, pożal się Boże, był zbudowany od Sasa do Lasa (tu słupek drewniany, tam plastikowy-pastuchowy)... A teraz jest piękny, inaczej... Bo słupki fantazyjne, każdy inny, niektóre rosochate... Teraz zasadzam się na profesjonalne podłoże: piach i trociny (z pobliskiego tartaku :-)
I byłoby bezkonnie całkowicie, gdyby nie wizyta znienacka Młodzieńca przysłanego przez Pewnych Szanownych Rodziców ku przypatrzeniu się moim końskim dokonaniom. Szanowni Rodzice i wzmiankowany Młodzieniec są szczęśliwymi posiadaczami 2 koni, z których co najmniej jeden sprawia swym dominacyjnym zachowaniem problemy. Wstępna, zaoczna diagnoza brzmi: LOVE, LOVE, LOVE! no language, no leadership.
I tak oto, późnym popołudniem, sprowadziło się towarzystwo z łąki celem uczynienia praktycznego wykładu.
Wybór padł na Huca, jako potencjalnie problematycznego, bo wypadało pokazać coś z dyscyplinowania w stylu przywoływanie durnego konia do porządku marchewkowym kijem. A tu, holender, Huc chodził jak złoto i nijak było go 4. fazą po łoczach ;-)
Nie dość, że wszystko działało niemal idealnie to i inwencja własna Hucykowa została zaprezentowana (w temacie beczka :-)
Mam nadzieję, że uda mi się pomóc, umówieni jesteśmy z Młodzieńcem na spotkania cykliczne i na wizytę u koni, żebym sprawdziła, z czym mamy do czynienia.
I teraz muszę się wziąć za re-edukację pierwszo-poziomową. Odświeżyć w umyśle, zanotować na karteluszce, co to się właściwie na początku robi z koniem...? Chyba muszę przeglądnąć stary nowszy level 1 (czerwone DVD), bo on zdecydowanie fajny jest w początkowej materii...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz