I znów byłam w środę po pracy na wsi. Niestety, o tej porze roku, są to już wizyty po ciemku.
Konie siedziały na siennej łące, obżarte jak bąki. Stan jak bąki łatwo u nich zdiagnozować: pomijając brzuchy jak balony, przychodzą pod wiatę z sianem na gwizd. Jeśli stan jak bąki nie ma miejsca, mogę sobie fiukać i gwizdać. Tak się gady rozbestwiły, że głowy tylko popodnoszą, popatrzą (treściwe będzie...? no to czego...??!!), wzruszą ramionami i pasa się dalej ;-) Co innego, gdy łażą po padokach zastodolnych czy objedzonej łące przydomowej. O, wtedy to tak, nawet galopem przylecą (Fisiek głównie, z kwikiem radosnym, pociągając stado swoją charyzmą ;-).
W tę środę na gwizd przywędrowały. Znaczy stan jak bąki miał miejsce ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz