Wczoraj Ala zabrała kupy do badania (chyba nie mam o czym pisać ;-) Do miasta pojechały odchody Nika, Siwki i Szamana. Huckowy odchód sobie darowaliśmy, bo pączek w maśle na zarobaczonego nie wygląda... Aczkolwiek, jako że pozory mogą mylić, małego przebada się za kolejnym gównianym podejściem analitycznym...
Ciekawam, czy u naszych wyjdzie jakiś lokator... Nie spodziewam się... Szaman ostatnio jakby zaczął tyć (znowu! a już wyglądał jak prawie rasowy koń, dajmy na to Ślązak, w swej umiarkowanej smukłości!), Siwka jak zwykle folblucio-urocza, nie-za-chuda, nie-za-gruba... No może by się trochę mięśni na pleckach przydało do tego naszego wsiadania ;-) Zamierzam się poborykać z tym tematem w nadchodzących dniach, bo uwaga! będę siedzieć na wsi całe 9 dni!!!
No i jest jeszcze pewna sprawa, o której nie chcę się na razie rozpisywać, żeby nie zapeszyć... Jakiś czas temu dostałam propozycję współpracy - wejścia w pewien deal z naszymi końmi... Już prawie o sprawie zapomniałam a tu się okazuje, że owa pewna inicjatywa zaczyna nabierać konkretnych kształtów... Czuję się podekscytowana, w końcu będę miała motywację do podnoszenia poprzeczki sobie i koniom :-) Może nawet będę mogła cisnąć o glebę debilną pracą biurową w Wawie...
Ech, teraz to chyba jednak popłynęłam za bardzo... ;-)
Up-date: kupy czyste, bez robali :-))
1 komentarz:
Zaciekawiłaś mnie tą inicjatywą odnośnie Twoich koni. Napisz koniecznie o co chodzi, żebym mogła trzymać kciuki :)
Prześlij komentarz