...zapomniałam, że za chwilę mam urlop! 2 tygodnie na wsi :-) Planuję, oprócz jeździectwa (hihihihi, dobry dowcip...!), ucywilizować hucki oraz połączyć wszystkie konie w jedno stado (najpierw musimy dokończyć grodzić duży padok, bo sam pastuch, obawiam się, może zostać rozniesiony w feworze ustalania porządku dziobania :-)
Oczywiście zaczaję się z kamerą, bo bez bitwy się nie obejdzie. I na wszelki wypadek wezmę też kijek. Najwyżej rozpędzi się towarzystwo, gdy zrobi się zbyt ekstremalnie...
Szurnięty jest wybitnym agresorem. Siwe go nie znosi, co i raz kłócą się w stajni... Siwe z rozdziawioną gębą, wywracające białkami, wspinające się z kwikiem wygląda jak diabeł... Ostatnio pokłóciły się tuż przed moim nosem, ryknęłam, odskoczyły od siebie, ale dalej stroiły miny, tyle, że na odległość... Będzie wojna, będzie wojna...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz