"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

poniedziałek, 20 lipca 2009

Padało :-(

...jednak padało... W nocy z środy na czwartek... I po festynie...

W czwartek nie dało się prasować i zwozić (siana), więc - skoro już byli chłopacy do pomocy - wzięliśmy się za zrywanie podłogi w pokoju... O, nawet mi się nie chce pisać, co to było... Nasz jedyny pokój bez podłogi... Pod spodem piach...
Na szczęście tego samego dnia udało się wylać chudziak (do 23.00 chłopacy zasuwali!!!) , czyli są powidoki na cywilizowane warunki bytowe...
Zwózka była w piątek... Też mi się pisać nie chce... Zaczęliśmy o 14.00... Chłopacy (duzi) nie mogli pomóc, bo wezwało ich miasto, Zbyn skombinował więc dwóch małych tubylców (14 i 16 lat)... A o 18.00 musiał pojechać do Wawy, bo też go miasto wezwało... Zostałam sam na sam z traktorem + przyczepą (Pan Rolnik nam pożyczył) i chłopakami...
Powiem jedno: dzieci ze wsi a dzieci z miasta to niebo a ziemia... Zasuwali jak niejeden dorosły...
Do 21.00 zwoziliśmy siano we troje i układaliśmy na skraju pola w sterty. Potem mocowaliśmy plandeki... Skończyłam o 23.00...
I tak oto pożegnałam się z wyprawą na kurs SILVERSANDA :-(((((
W sobotę moim głównym zajęciem było podpieranie się nosem, z wycieńczenia...
W niedzielę dochodziłam do siebie a jak juz doszłam, okazało się, że jest poniedziałek i oto siedzę w biurze...

No dobra, w czwartek w międzyczasie, była sesja z gniadym hucułkiem (Wigwamem). Jakoś go sobie upodobałam, bo w wariatach się specjalizuję, choć wcale za takimi nie przepadam, teoretycznie ;-)
Aaa, cudowny jest :-) Zaczyna się powoli zachowywać jak koń (odangażowuje zad; rusza i staje, gdy się go o to prosi; stoi spokojnie przy siodłaniu; nie startuje biegiem, gdy włoży się nogę w strzemię, choć nadal się wtedy lekko spina; stick to me na linie używanej jedynie jako SAFETY NET...).
Ale i występy prezentuje niezłe: zwłaszcza przy odesłaniu w circling game, gdy dochodzimy do fazy 4.1, 4.2, 4.3... Hucek stoi, stoi, stoi podrygując jedynie i kierując się w stronę presji (opossition reflex jak byk), po czym rzuca się panicznie na koło we wskazywanym kierunku (istny wybuch - wygląda naprawdę na panikę), ale po jednym dzikim skoku (trudno to nawet nazwać foule, bo to raczej jakiś dziwny szalony sus), następuje trzepanie głową, chrumkanie złowieszcze pod moim adresem i spokojny kłusik (aczkolwiek nogami przebiera jak robak, bo nóżki ma się krótkie, jak to hucek ;-)
Sesja ŚWIETNA, konik rewelacyjny... A cwaniutki...

Dzięki Ci Panie, żeś mnie pokarał moimi końmi... Dzięki szkole, jaką mi dały, taki hucek to mi może co najwyżej... podskoczyć na linie ;-)
...bo bez liny, ja mu chcę zrobić odangażowanie zadu a on sobie po prostu odchodzi z godnością osobistą (ne-ne-ne-ne, skwasiłaś! głowy mi do siebie nie zgięłaś!)Ale do czasu Kolesiu, do czasu :-)


 photo HPIM6160_zpsc47b0b2e.jpg
podłoga na gruncie... - pokój w stanie rozkładu

Brak komentarzy: