Żyjemy, jest nie-najgorzej, w sobotę udało mi się nawet pobawić z ziemi z Siwką i Fiśkiem (oboje osiodłani barefootem) a na Siwce to nawet zasiąść na moment... Po roku przerwy... Drugi raz w ciągu ostatnich 4 lat...
Siwka pamięta WSZYSTKO; z ziemi otrzymałam chody boczne nad 3 beczkami (co to kiedyś nie-do-pomyślenia, żeby chodzić bokiem z czymś pod brzuchem ;-), propozycję skoków w te i nazad (squeeze), galopy, zmiany kierunku pięknie dynamiczne... Złoto, nie koń...
Finiu z kolei zapodał taki galop, że mi szczęka opadła...czegoś takiego jeszcze u niego nie widziałam, choć talent i predyspozycje do wysokiej klasy ujeżdżenia ma kolega aż nadto widoczne... Galop był prawie w miejscu, w tempie stępa wyciągniętego u Siwki, ustawienie wysokie, okrągłe (Fisiu zrobił się jakby o połowę krótszy) a skoki z jakim zapasem... Się chłopak marnuje snując bezczynnie po padokach... ale za to jaki szczęśliwy... no i przypomnieliśmy sobie przy okazji parę sztuczek, jak np. pacanie na komendę wybraną dowolnie nogą... Z uporem maniaka nie pamiętał, ale jak zaskoczył i ciastko zainkasował, to dał popis...
Kazik na wsi jak zwykle psoci, konie jednakowoż przywykły to jego "dzikich" zachowań i tylko zerkają nań podejrzliwie, od czasu do czasu ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz