"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

niedziela, 18 sierpnia 2013

Biała zaczyna zadawać pytania...

Na początek mała zajawka fotograficzna - przyjazd do Gawłowa. Część zdjęć wydobyta z aparatu, powstawiana we właściwe miejsca ;-)
http://ranchobellagracja.blogspot.com/2013/07/ostatnie-spotkanie-z-arabka-spotkanie.html


 photo P1020003_zps0bb2340b.jpg

...a wczoraj (sobota) znów 2 sesje z arabką. Działo się a jak na złość nie było nikogo z aparatem w pobliżu... Byłam tylko ja, coś tam usiłowałam dokumentować, ale mając arabkę na sznurku trudno było równocześnie konwersować z koniem i uwieczniać ;-) Zwłaszcza, że Biała na nowych kopytach pokazała, co arab potrafi :-)

Sesja nr 1 była niezobowiązująca, bo polegała na wzięciu Białej na collar (ustrojstwo w typie old rope halter, które zakładam na szyję na psią modłę) i wysmarowaniu absorbiną. Wysmarowaniu a nie wypsikaniu, bo w butelce resztka tylko na dnie została...
Wcześniej wysmarowani zostali nasi, potem Heniu a na końcu Biała. Na końcu, żeby mogła sobie popatrzeć, jak się powinny konie przy obsłudze przez człowieka zachowywać ;-) Prezentacja wzorowych zachowań była chyba przekonywująca, bo Biała bez zbytnich oporów pozwoliła się złapać, ocollarować i wysmarować. Na collar musiałyśmy się jednak chwilę poodczulać, bo tak po prostu przełożyć się go przez głowę nie dało - Biała robiła białe oko, oddalała ucho i zaczęła udawać żyrafę ;-)

Sesja nr 2 za to była obfitująca w wydarzenia. Przede wszystkim przyniosłam na padok siodło. Biała pozornie nie zwróciła na nie uwagi, gdy układałam je na kostce przeszkodowej. Strzygła sobie spokojnie trawę w pobliżu, nie zaszczycając siodła spojrzeniem... Heniu przyszedł do siodła od razu, zerknął, niuchnął...

 photo HPIM0895_zpsb1e1dd13.jpg

Pozorna nieuwaga arabki została dość szybko zdemaskowana; wystarczyło, że zrobiłam w jej stronę parę kroków, ta wystartowała z miejsca takim galopem, że tylko się zakotłowało... Wystartowała oczywiście w przeciwnym kierunku, niż moja osoba ;-) Zbyt długiego dystansu ucieczki to ona jednak nie ma (a niby arab ;-) doleciała do końca kwatery, zrobiła zwrot i bystrze na mnie spojrzała. Sytuacja powtórzyła się parę razy (ja w jej stronę casual, żadnego tam focusowania uwagi, nastawienie o, słupek się w płocie obluzował ;-) a ta za każdym razem chodu, bystra jaka... Raz nawet małą zmyłkę zrobiła - już, już podeszłam na metr, Biała głowę opuściła i stoi spokojnie przy drągach, ja bokiem, żeby presję obniżyć, rękę wyciągam do powąchania... a ta nagle sruuuu! i dzida wściekłym galopem z ogonem na plecach :-)))
Ogólnie to nawet się nieźle ubawiłam a i Biała nie wyglądała na szczególnie niezadowoloną ;-)

 photo HPIM0898_zps807154a0.jpg

 photo HPIM0899_zps72c29953.jpg

Trochę pobiegała, po-prezentowała swoje arabskie wdzięki, po czym dała sobie spokojnie kantar założyć :-) Ponieważ jednak nadal emanowała energią, pobawiłyśmy się energicznie w kłusie - na tapetę poszedł głównie opadający liść. Trawa trochę fruwała wokół przy zmianach kierunku i tyle. Nie było prób wyrywania liny czy szczurzenia się... Nawet nie próbowała się wspinać, choć głowę czasem do góry poderwała... Spodziewałam się większych ekscesów przy tym ćwiczeniu ;-)
Przemierzyłyśmy padok ze 3 razy, po czym arabka zaczęła parskać, głowę obniżać... Znaczy, po zawodach ;-) Przy siodle zrobiłyśmy postój-odpoczynek. Arabka stała i stała, ale żeby się zainteresowała tym, co przed nią leży - mowy nie było! Całkiem jak kiedyś Huc - nic nie widzę, nic nie słyszę, rób, co musisz...
Trochę pospacerowałyśmy, poćwiczyłyśmy  w stępie i wróciłyśmy do kostki. I znowu nic. Podniosłam siodło, podetknęłam pod nos... Biała musnęła je od niechcenia... Dziwna ona jakaś, nasi nie przepuścili by takiej okazji ;-)

 photo HPIM0901_zpsc1829894.jpg

Nie to nie. Użyłam więc siodła klasycznie, czyli Białą osiodłałam ;-) Przy siodłaniu żadnych sprzeciwów, oporów. No dobra, głowa trochę wysoko, ale póki co, to u arabki norma, niestety... Posymulowałam trochę z popręgiem (zaciskanie-luzowanie) - zachowanie bez zmian...
Z ciekawostek: osiodłana Biała wprawiona w ruch od razu się zmuliła i przybrała west-ramę... NO, NO, NO... Nawet w kłusie głowa pozostawała dość nisko (ale nieco wyżej niż w stępie ;-) NO, NO, NO, powtórzę... ;-)

 photo HPIM0908_zps2ee9db5e.jpg

 photo HPIM0910_zps576a3ab8.jpg

Potem było rozsiodłanie (dopiero wtedy nastąpiło pierwsze obwąchanie siodła), trochę luźnych spacerów, odpoczynek w cieniu pod wiatą (Biała wyraźnie sugerowała tam idziemy, tam idziemy...!)
Potem znów siodłanie i zabawa z beczkami - tutaj głównie przeciskanie w obie strony (przy przeciskaniu 2 momenty utraty pewności siebie: w momencie wysyłania oraz w okolicach strefy 3., co objawiało się tym, że arabka najpierw ociągała się z rozpoczęciem ćwiczenia a następnie, gdy już w miarę spokojnie zaczęła, próbowała mieć squeeze jak najszybciej za sobą). Podczas odpoczynku przy beczkach - potężne ziewanie :-)
Na koniec jeszcze symulacje przygotowujące do wsiadania. Tutaj trochę pracy przed nami, bo Biała bardzo wyraźnie się spina, gdy podejrzewa, że będzie dosiadana... Tak a propos tematu dosiadania: znalazłyśmy z Bebo filmiki Białej ze Służewca... NO, NO, NO* ;-) Wystarczyło jednak, że postałam chwilę oparta o jej bok z ręką przewieszoną przez siodło, by arabka odwróciła do mnie głowę wyraźnie zaciekawiona... Przy powtórzeniu z prawej, jeszcze szybciej zostałam zapytana, o co właściwie mi chodzi...?
...czyli przestaję, zdaje się, być przezroczysta, zaczynamy konwersować :-) A po rozsiodłaniu - kolejna seria potężnego ziewania...
Zdaje się, że zmierzamy w dobrym kierunku :-)


* to NO, NO, NO ma zupełnie inny wydźwięk, niż tamto wcześniejsze NO, NO, NO ;-)

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozmowa "po arabsku"

Dzień bardzo pracowity. Dla Białej. Dwie sesje treningowe oraz werkowanie. Tak się arabką zajmowałam, że naszych nawet absorbiną wypsikać nie zdążyłam...  Biała i Heniu się tylko załapali...
Poznikały jusznice, pojawiły się za to roje klasycznych czarnych błyszcząco-dupnych much oblepiających końskie głowy, włażących do oczu... Jest jednak nadzieja, że niebawem jesień i muchi szlag trafi...

...żeby Biała była zadowolona z mojego pojawiania się na wsi, to nie powiem... Nasi przydylali od razu, były chrumki, napraszanie się, przymilanie; Siwe muskało mnie pyszczkiem po włosach, Fisiu próbował ją odsuwać i ładować się na pierwszy plan...
Jednym słowem sielanka i marzenia każdego koniarza, takie zwierzaki mieć...

 photo HPIM0868_zpsb12de458.jpg
Huc jak zwykle pierwszy mnie dostrzegł...

 photo HPIM0870_zps6c70a811.jpg
...ale to Siwa-Alfa rzuca zazwyczaj hasło idziemy! :-)

 photo HPIM0872_zps311b8ccd.jpg
Żeby sprawić im przyjemność, otworzyłam im na parę godzin ostatnią kwaterę z dostępem do rzeki... Po prawdzie, nie powinnam, bo zapasienie naszych jest zawstydzające... I niby od czego??? Od dwóch tygodni mieszkają na zastodolu, gdzie trawa symboliczna... Siano reglamentowane oraz trochę owoców i warzyw... A proszę, jak wyglądają, Beczuły Jedne...!!

 photo HPIM0873_zpsb8a538d5.jpg

...Stada nadal rozdzielone, poszłam potem do Henia, ten też od razu do mnie witać się i pokazywać, że muchy; Biała za nim. Żwawo i energicznie ku mnie, ale im bliżej mnie, tym jej mina stawała się coraz szpetniejsza... W odległości około-metra uszy były już tak płasko, jakby ich w ogóle nie było....
Była więc od razu na dzień dobry mała dyskusja w temacie kolejności dziobania, która dała Białej do myślenia, bo zaraz zaczęło się żucie i łaskawe pozwolenie na pogłaskanie łopatki ;-)

 photo 5166868b-05ca-45da-b50b-d3cc5ac21056_zpsaf2298fa.jpg
Powitanie...

 photo HPIM0880_zpsaa45e024.jpg
... a im bliżej, tym serdeczniej... ;-)

Biała przytyła, zrobiła sobie z grzywki dreda (rzepy) i, zdaje się, nieco zdominowała Henia. Nie żeby jakoś przesadnie, ale zauważyłam, że po rzuceniu koniom świeżego zielska, Biała przyszła od razu a Henio został nieco z tyłu nie kwapiąc się zbytnio do podejścia... Ale jak podzieliłam strawę na 2 kupki i jedną mu podrzuciłam, od razu przystąpił do konsumpcji. Takie małe spostrzeżenie ;-)
...Wymyśliłam, że wypadałoby przywrócić stary ład, czyli dać Siwą-Alfę do Henia (a tym samym i do Białej), ale póki co są to plany. Nie powinno być większej rozpierduchy, bo Biała wyraźnie lgnie do Siwej przez ogrodzenie; chrumka, nawołuje, oczy wypatruje... Czasem nawet noski-noski zrobią i Siwe jakoś szczególnie się do bitki nie wyrywa... Mam nadzieję, że nie oznacza to oddania palmy pierwszeństwa w stadzie Nowej ;-)

Sesja treningowa nr 1
Zakładanie kantarka poszło nadzwyczaj szybko, bo z marszu niemalże. Jak już Biała dojdzie do wniosku, że unikologia nie jest dobrym pomysłem, bo kosztuje konia sporo wysiłku i powoduje niewygodę, sama wkłada nos w sznurki; pracujemy jednak nad trzymaniem głowy w niskim ustawieniu przez cały czas a nie tylko w momencie wkładania w sznurki nosa ;-) Widać już pierwsze zaczątki possitive reflex w tej dziedzinie: głowa idzie w dół i w moją stronę, gdy stoję przy zakładaniu kantara w strefie 3 :-)

 photo HPIM0885_zps4c2bfce9.jpg
Jak się już Białej założy kantar (lub chociaż położy linę na szyi) zaczyna się z niej robić pozornie w miarę normalny koń.

Zaraz po założeniu kantarka Biała zainteresowała się stojącą obok wiaty butelką czarnej absorbiny, podeszła i bez zachęty dotknęła ją nosem. Znaczy touch it mamy opanowane bez żmudnej nauki, jak to było w przypadku Siwej, zanim jej się wdrukowało na amen, że wszystko, co nowe najpierw oglądamy, badamy, dotykamy a dopiero potem podejmujemy decyzję wiać, czy nie wiać (...wianie się jeszcze nie zdarzyło; po dotknięciu, Siwe nawet jeśli pozostaje czujne i sceptyczne, czeka na dalsze wskazówki z mojej strony...)
...uznałam, że z Białą nie ma co klasycznie, zgodnie z instrukcją game number one, game number two, game number tree... tylko od razu naturalnie na głęboką wodę. Były więc od razu początki stick to me, travelling circling game, zmiany kierunku podczas okrążania, synchronizacja w stępie z nagłymi zatrzymaniami i cofaniami, cofanie ze strefy 3 i różne inne drobne rzeczy, które wyszły w trakcie...

Spostrzeżenia:
- na początku byłam dla Białej nieco przezroczysta; znaczy ja sobie, Biała sobie. Dość szybko jednak uznała, że wypada zwracać na mnie baczniejszą uwagę ;-)
- zdecydowana preferencja, jeśli chodzi o patrzenie na człowieka lewym okiem; są więc manipulacje, jak tu człowieka przechytrzyć, gdy się upiera przy oku prawym...
- ruch w prawo zdecydowanie gorszy (zapewne pokłosie owego ulubionego oka lewego ;-) widać to szczególnie podczas okrążania i zmianach kierunku z lewej na prawą - są małe sprzeciwy, próba uciekania w cofanie, ale w porównaniu z tym, co kiedyś wyczyniał Huc, jest to wielkie nic;-)
- ogólna niechęć do ruchu; Biała gaśnie na kole - maksymalnie udało się jej przekłusować 1,5 okrążenia bez korekty (w wersji klasyczne circling game, tzn. bez mojego obracania się). Przy silniejszym odesłaniu jest trzepnięcie głową, foule galopu, szybszy kłus z fazą zawieszenia (ma ruch, skubana!), ale po chwili jest przejście do stępa... Nie upierałam się, jeszcze się Biała don't change gait, don't change direction nauczy ;-) Tak na marginesie podejrzewam, że problem może być związany z fa-tal-ny-mi kopytami...
- psikanie sprayem (absorbiną) nie stanowi dla Białej większego problemu, ale nie, żeby była zrelaksowana przy tej czynności...
- tendencja do koszmarnie wysokiego ustawienia; przebudowane mięśnie oporu (spód szyi), odwrotny grzbiet... Powód widoczny jak na dłoni: złe emocje (nie lubi, nie szanuje, nie ufa, boi się ludzi...)
- człowiek w strefie 3. - a zwłaszcza ułożenie liny na kłębie i ustawienie się jak do wsiadania - momentalne spięcie, głowa w górę, grzbiet odwrotny...
- sygnał do relaksu wywołuje agresję - hmmm, czy Biała rozumie po końsku? ...bo jak parsknie się do naszych, zaraz się rozluźniaja i często odparskują. Biała parsknęła, ja jej odparsknęłam a ona uszy płasko i wąż głową w moim kierunku... I weź tu z taką gadaj, jak ona nawet własnego języka nie rozpoznaje ;-)

Sesja treningowa nr 2
...zanim nastąpiła, przywlokłam na plac beczki, żeby włączyć do gry pierwsze obiekty. Oraz przywołałam fotografa, żeby udokumentować nasze z Białą wyczyny ;-)

 photo P1020399_zps501ed567.jpg

 photo P1020402_zps5d551031.jpg

 photo P1020410_zps07ed514f.jpg


 photo P1020416_zpsdebc8c01.jpg

 photo P1020425_zpsa585d4c0.jpg

 photo P1020422_zps88ab0e86.jpg

 photo P1020434_zpsceae7398.jpg

 photo P1020435_zpse60e9ac3.jpg

 photo P1020436_zps8407ac64.jpg

 photo P1020467_zps18003101.jpg

 photo P1020473_zps65b00144.jpg

 photo P1020504_zps4f7411f9.jpg

 photo P1020471_zps5e8710a3.jpg

 photo P1020512_zpsb930bdf5.jpg

 photo P1020515_zpsc2563acb.jpg

 photo P1020527_zps1b9c2ba2.jpg

 photo P1020532_zpscbcc44f5.jpg

 photo P1020568_zps63e1c117.jpg

 photo P1020554_zps35675e10.jpg

 photo P1020574_zpse6bd1b31.jpg

 photo P1020557_zps56981472.jpg

 photo P1020560_zpsb4ec178b.jpg


 photo P1020581_zps9ec93f2e.jpg

 photo P1020586_zpsd8326930.jpg

 photo P1020653_zpsabfe74a4.jpg

 photo P1020655_zpsd9a0d3a5.jpg

 photo P1020627_zpsc0f404b0.jpg

 photo P1020598_zpse5ba9987.jpg

Werkowanie
W tej dziedzinie - kto by się spodziewał - Biała okazała się koniem niemal idealnym. Z. zwerkował, póki co, przody, które wołały o pomstę do nieba. Pazur skrócony o kilka centymetrów (!), wyłożone ściany&kąty wsporowe przycięte, podeszwa oczyszczona z martwego i wypukłości...
Podczas werkowania arabka stała drzemiąc, linę trzymałam jedynie pro forma; od czasu do czasu wyłaził jednak z Białej jakiś demon przeszłości, bo kładła uszy, robiła bardzo szpetną minę w kierunku pleców Z., po czym znów zapadała w drzemkę...
Problem pojawił się przy wyciąganiu nogi do przodu; Biała lekko spanikowała i wykonała mały odsadzający odskok; wyglądało to na połączenie prawej półkuli z niedogodnością natury fizycznej, ale po kilku powtórzeniach spokojnie trzymała wyprostowaną nogę...
Pierwsze kroki na nowych kopytach wykonała arabka nieco pokracznie, ale już za chwilę spacerowała od piętki :-)

Na koniec zdjęcie kantarka i..., ponieważ Biała nie kwapiła się do odejścia, króciutka sesja na wolności. I tutaj nota celująca, proszę Państwa :-))) Żeby nie powiedzieć, nieco mnie zatkało... Ale, jak to mówią, don't assume ;-)