"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

środa, 24 października 2012

Jesiennie

U nas powolutku. Wczoraj zakończyłam 10-dniową jesienną akcję odpiaszczającą, dziś kuniom się pyski wydłużą z żałości: koniec preparatu odpiaszczającego, koniec z treściwym (do większych mrozów), bo to był tylko nośnik . Oczywiście bulwers będzie tym większy, że Heniu treściwe cały czas dostaje, z racji, że stary dziad jest ;-)
Od ponad tygodnia walczę z ogrodzeniami padoków; najpierw pomalowałam kilkadziesiąt prętów farbą zabezpieczającą (co zajęło mi 2 dni, bo najpierw do połowy, potem od połowy a potem jeszcze schło...), potem zaczęła się żmudna wymiana w terenie...  
Jadę, póki co, po zewnętrznej (tutaj pręt zbrojeniowy oraz 3 rzędy prądu - taśma, taśma, drut); wewnętrzne ściany działowe będą z białych okrągłych niezniszczalnych Horizontów. Niezniszczalnych znaczy niełamliwych, bo sforsować każdy słupek można (zwłaszcza, gdy się jest Fiśkiem albo Hucem ;-)
Już są efekty i mocniejsze bicie, o czym póki, co przekonuje się co i raz bulldoga Coca, Asystentka. Co ją tryknie, wieje z wrzaskiem, ale zaraz odwraca się i z charkotem atakuje ogrodzenie. Bez dotykania, rzecz jasna.
Konie pilnie obserwują moje poczynania, co i raz który podchodzi i sprawdza, co jest na rzeczy. Chyba myślą, że im wyczaruję nowe trawiaste padoki o tej porze roku... W sumie niewiele się mylą, bo 2/3 siennej łąki wygrodzone i dziś puszczam gady na koniczynę (trzeciego pokosu się w tym roku nie spodziewamy ;-)

Wczoraj mnię Fisiu wkurzył, bo wdarł się na łąkę Henia. Już niby był spokój z włamaniami, ale okazało się, że tylko dlatego, że zamykałam kwaterę dziadka podwójnie (góra-dół). Wystarczyło jednak, że na chwilę zamknęłam tylko górę a już Fisiek-Cholera-Jedna przeleciał do Henia dołem... Ja za nim, ten od razu wiedział, że ma się wynosić, ale dokłusowywał do sprężyny i z żałosną miną informował zamkniete, nie da się... Ani mi się śniło otwierać, bo Huc i Siwka czyhali w gotowości, żeby też do dziadkowej łąki się dobrać; akuratnie napatoczyła mi pod nogami się gałąź solidna rosochata, palnęłam gałęzią o ziemię z  bojową miną i krok tylko z stronę Fisia tak uzbrojona uczyniłam a ten... OK, żartowałem, już wracam!!! i w te pędy pod sprężyną do swoich wrócił. O, jak to można kuniowi gałęzią intelekt uruchomić ;-)

No dobra, na bieżąco to tyle, lecę walczyć z padokami, bo przymrozki niebawem nadają i ciężko będzie słupki wbijać...

Brak komentarzy: