"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

środa, 18 lipca 2012

Foty

Nu. Udało się Bebo foty z Nikona wydobyć, część już powstawiana na swoje miejsce (post Środa :-).
A część powstawiam tu.
Jakoś w weekend czasu nie miałam notki klecić, potem w pracy szkolenie bez dostępu do kompa... I tak jakoś zapiski z weekendu umknęły.
Ale też i nic szczególnego się nie działo. Kopyta były robione... Narybek się jeden pojawił... Ku średniej uciesze Huca, rzecz jasna ;-)

No to teraz z środy:

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket 

Photobucket

Photobucket

Photobucket

8 komentarzy:

folkmyself pisze...

Super zdjęcia!
A jaki masz wypasiony kask!

edka pisze...

No... Kask upolowany na allegro za "psie" pieniądze - nie wierzyłam, że tak tanio wylicytowałam... Nówka, Harry Hall...

Anonimowy pisze...

Witam!
Widzę że jeździ Pani na sidepullu. właśnie pożyczyłam taki do wypróbowania z moim koniem i chciałabym zapytać o zapięcie tego nachrapnika. jak ciasno to powinno być zapięte? na pierwszej jeździe zostawiłam dosyć luźny i się trochę suwał po nosie konia. czy powinien być tak ciasno jak zwykłe nachrapniki od ogłowi na tzw. dwa palce?

a kask ma Pani świetny :)

pozdrawiam!

Iza

edka pisze...

Hej :-) Ja zapinam część nosową ciasno, 2 palce raczej się nie zmieszczą, prędzej jeden... Luźny tak jak piszesz, jeździ na boki, sygnały są mniej klarowne... Wypraktykowane metodą prób i błędów, bo w naszej rodzimej literaturze ciężko cokolwiek znaleźć o sprzęcie innym niż klasyczny, niestety...
Kask przeuroczy, tyle że nieszczególnie westowo wygląda ;-)

Anonimowy pisze...

przeszukałam dogłębnie neta i znalazłam jak porządnie pozapinać sidepull. Już wypróbowałam i leży idealnie. w tym filmiku kobieta dokładnie opowiada jak dopasować i zapina pasek pomiędzy tymi wyższymi kółeczkami. wcześńiej nigdzie nie widziałam takiego zapinania ale to bardzo pomogło. Teraz mamy idealnie dopasowany sidepull i będziemy na nim dalej się zajeżdżać :) bo mój konik dopiero zaczyna przygodę z jeźdźcem na plecach i szukałam czegoś bardziej precyzyjnego od halterka ale jednocześnie nie za mocnego. link: http://www.youtube.com/watch?v=Bzzj33i9xeQjakby

Iza

edka pisze...

O, też nigdy nie widziałam takiej metody podpinania... Dzięki za inspirację, z ciekawości wypróbuję :-)
Ja na początku zaczynałam "po bożemu", na kantarku (naturalnym hackamore), ale moje konie się irytowały, juz na etapie nauki zgięć bocznych z ziemi, bo sygnały były niezbyt klarowne dla nich... Szczególnie lewopółkulowe wałaszysko walczyło, jak lew ;-)Przy side-pullu poszło gładko i szybko. A niebawem mam też w planach spróbowania jazdy na bosalu - wisi i czeka od dłuższego czasu na inaugurację ;-)
pozdrawiam :-)
E.

Anonimowy pisze...

Ja też zaczęłam na kantarze sznurkowym. naziemnie pracujemy na kantarku. ale jak zaczęłam wsiadać..moja dobra duszyczka która nam pomaga poradziła coś bardziej precyzyjnego co się nie będzie suwać. no i padło na sidepull. Jak będzie Pani miała wolną chwilkę to zapraszam: http://www.photoblog.pl/fontenblue

Iza

edka pisze...

Nie omieszkam zajrzeć, dzięki :-)