...spacyfikowane. W końcu się udało! Podchody do tematu trwały ze 2 miesiące, w końcu trzeba było się sprężyć, bo już pierwsze przymrozki za nami a weź tu ryj człowieku w zamarzniętej ziemi. A tym bardziej słupki wkopuj-wykopuj-wbijaj...!
Straszne krzaki zostały przycięte do formy kilku zatoczek, w których konie mogą parkować; na zanętę - zielsko w nich rośnie i gałęzie drzewo-chaszczy owocowych obiecująco sterczą w zasięgu paszczy... Ogrodzenie malowniczo wkomponowane w tło: tu słupek, tak wkręt w drzewo...
Pod wieczór gwizdnęłam, tabun zgalopował z łąki (tak, mamy jeszcze sporo trawy na łące! w tym roku udało się ogrodzić całą sienną łąkę, więc nie grozi nam, że się 1/3 łąki nieobjedzonej pod śniegiem zmarnuje, jak w zeszłym roku. A konie jak beczuły, mimo, że już i -5 st. zaliczyliśmy :-)
Zaczęłam rozrzucać siano w kierunku Strasznych Krzaków, żeby przywabić petentów a te wody popiły i zaraz stadnie zbiły się w gromadę przy wiacie, wargi pozwieszały i dawaj spać... No tak, nie przewidziałam, że obżarte trawą ani myślą na siano spojrzeć... ;-)
Po jakimś czasie wyjrzałam z chałupy, halogena zapuściłam na zastodole a w okolicy Starszych Krzaków Siwe żeruje... Samotnie... Zdaje się, że straci palmę pierwszeństwa na Gawłowie, jeśli o dzikość* idzie... ;-)
* incydent z łosiami puszczam w niepamięć, jakby co... Każdemu może się atak prawej półkuli przydarzyć ;-)
Tym oto sposobem jesteśmy wstępnie przygotowani na rozpoczęcie z narybkiem ćwiczeń na okrągłym wybiegu (kłus) i na arenie do traila. Właśnie zaczynam studiować DVD Competitive Trail Training Package - trening do konkurencji Trail i zaraz się Huca do nowych powinności przyuczy. W zeszłym roku jako koń rancherski był przeze mnie używany, tej zimy może dla odmiany potrailować ;-)
Arenka już częściowo skonstruowana, pomysł na bramkę mam, mosteczek by się jeszcze jakiś przydał :-) Parę gadżetów dokupić tylko (pachołki mi już tylko 2 zostały ;-) i śmigamy!
...ale jeździecko mam sobie wiele do zarzucenia. Miały być galopy na Hucu i na Siwce po dużej łące eskapady a skończyło się na kopytach Fisia (i trochę Siwki) i wzmiankowanych Strasznych Krzakach... Cóż, za tydzień też jest weekend... ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz