"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

piątek, 15 lipca 2011

Wieści około-środowe

W środę z wieczora pierwsze werkowanie Nowego. Nowy, jako że przody fatalne (a jeden to w ogóle patologiczny i bolesny) nogi podaje za ciasteczko. Znaczy podaje, jak ma chęć i jak zaraz dostanie coś do gęby. I wyrywa. I odstawia taniec godowy (nóżka w przód, nóżka w tył), gdy nie ma ochoty nogi podać...
Przed werkowaniem - na linę. Najpierw zabawa w łapanie. O, dawno nie miałam okazji...
Tak w ogóle to ostatnio nawet level 1 sobie obglądnęłąm, ku przypomnieniu, jak się z surowym pracuje ;-)
Zabawa w łapanie śmieszna (przynajmniej ja się ubawiłam, nie wiem jak kuń. Raczej był zły ;-). Nowy ostentacyjnie energicznie odchodził, gdy zbliżałam się z kantarkiem. To kazałam odbiegać. Nowy - uchle płasko, odskok, bicie piany, reakcje nieadekwatnie żywiołowe.
Albo uchle płasko, głowa na 3 m. i stoi. Znaczy popisówa zastraszająca.
Uległ po 5 minutach :-)
Na linie - podobnie. Zrywy, podskoki, jedno dęba. Albo przeciwnie - wmurowanie w glebę. Wystarczyło jednak jedno wspólne obejście łąkowego padock paradisa (wygrodziłyśmy z Gośką Dziadkom ścieżki na łące, żeby się ruszali, nieroby ;-) i Nowemu przeszło :-) W trakcie owego obejścia kazałam robić rzeczy banalnie trywialne:
- iść za mną,
- nie wyprzedzać,
- wyprzedzać na komendę,
- stawać, gdy ja staję,
- cofać,
- cofać, gdy ja cofam,
- opadać liściem...
- okrążać w prawo/okrążać w lewo...

Nowy
BARDZO bystry, żuł co kazanie, a na koniec jeszcze ozór wywalał i żuchwą wywijał, jakby mu co w zęby trzonowe powłaziło. Tak mu owe trywialne polecenia dały do myślenia :-)

A, i jeszcze od razu zapowiedziałam, że CIASTECZKA NIE BĘDZIE ;-) I nie było.
Przody zrobione, wystarczyło kilka małych reprymend :-) Nawet gryzące muchy (dzięki forum SPNH wiem, że to jusznice ;-) nie przeszkadzały, o dziwo ;-)

4 komentarze:

Malgosia i Mentos pisze...

sroda a ty u koni? urlop czy co?

edka pisze...

Urlop, ku mej rozpaczy, dopiero w II połowie sierpnia :-( W środy mają miejsce wsiowe wizytacje. Bo nie mogę do weekendu wytrzymać ;-)

Malgosia i Mentos pisze...

a ty nie mialas rzucac w cholere tej roboty w miescie i przeprowadzac sie na stale na wies? bo tak mi sie kojarzy, ze pisalas cos takiego

edka pisze...

O, rzucić w cholerę BARDZO CHĘTNIE. Tylko z czego będziemy tam żyć... No i kto za mnie kredyty pospłaca... :-(
Może w następnym wcieleniu się uda być WSIOWĄ KURA DOMOWĄ ;-)