...oficjalnie informuję, iż fotek nie ma :-(
Cały weekend było zwożenie siana a i wszystkiego nie rozładowaliśmy - stoi pod plandekami (szaleństwo jakieś, w sumie 3 przyczepy wielkości TIR-a!), padam na ryło, rozchorowałam się wściekle, za chwilę wędruję do lekarza...
Koniom otworzyłam jedną ścianę padoku wzdłuż rzeczki, na początku udawały, że ogrodzenie nadal stoi i wejść się nie da, ale wczoraj ostrożnie zaczęły się zapuszczać w chaszcze i krzaczory badać grunt (dosłownie, bo tam teren podmokły ;-) Kocmochułowatość Szamana sięga zenity, żepy ma WSZĘDZIE. Dołączył do niego hucyk - w grzywce mega kołtun. Będzie cięcie kolesi na łyso, niestety. A tacy pięknie kudłaci...
Nawet Niko obnosi się z kilkoma kulkami tu i ówdzie (Ala, bardzo proszę zająć się eks-chudym ;-)
Jedynie Siwka-elegantka i Henio-staruch czyści, póki co...
1 komentarz:
Kuruj się kochana zatem!
Prześlij komentarz