"Pracuj nad sobą a z koniem się baw" Pat Parelli

poniedziałek, 23 marca 2009

Ale wiosna...

...nie-fajna! Za to konie fajne :-)

Z Siwką mamy wytworzoną teraz taką więź, że aż wstyd mi, gdy sobie przypomnę, jak nachodziły mnie od czasu do czasu myśli, czy jej aby nie sprzedać...? ...że za szybka, za energiczna, za płochliwa, jak na moje potrzeby i aspiracje...

W sobotę miałyśmy sesję zabawową wręcz magiczną. Bez liny, carrota, jakiegokolwiek wspomagania/przedłużenia człowieka... Przechodziłam na kolejne padoki, nawet ten najstraszniejszy, najdalszy nad rzeką, Siwe za mną jak cień. Stępem, kłusem, reagowała na najlżejszy sygnał, na samo pochylenie mojego ciała w przód/w tył zakłusowywała i przechodziła do stępa, patrzyła na moje nogi, ja 1 krok, ona 1 krok, ja do przodu, ona do przodu, ja do tyłu ona do tyłu, ja zwrot, ona zwrot... okrążanie na modłę Szamana (blisko, bliziutko kłusem), stick to me, kilka kroków cuttingu z kłusie...
...i wtedy Szaman, bacznie nas obserwujący przez cały czas, wymyślił straszną folię...
Straszna folia leży od niepamiętnych czasów w krzakach koło drugiego padoku. Leży. Szeleści. NIE STRASZY... Szaman po wnikliwej analizie stwierdził, że tego poranka nastąpiła w folii przemiana i zdecydowanie należy się jej teraz bać... I odskoczył znienacka, akurat gdy przechodziłyśmy z Siwką nieopodal... how interesting...! Siwe oczywiście natychmiast przestało interesować się naszą magią, stężało i zaczęło podrygiwać nerwowo... Chciał, nie chciał, musiałam wleźć w krzaki, folię wyciągnąć i zacząć wygibasy odczulające (Szaman triumfował uciekając z kitką w górze a nie mówiłem???? straszliwa jest!!!!) Najpierw folia na patyku (paradowałam z nią w te i nazad ignorując konie), Szaman oczywiście od razu podszedł (na szczudłach), powąchał, sflaczał. Poszeleściłam, urósł o jakieś pół metra, ale nie uciekał... Powiesiłam więc folię (de facto rozcięty worek po azofosce) na stodole i zaprosiłam Siwe do zabawy dotknij. Siwe sprytnie unikało, lawirowało, chowało mi się za plecy, dotykało moją wyciągniętą rękę... W końcu zbliżyło się na jakieś 50 cm. do folii i wyciągnęło nos... Nos zatrzymał się 5 cm. od obiektu. Ciasteczko. Nos powtórzył szybciutko ten sam manewr... Ciasteczko. Nos tryknął folię... Ciasteczko. I poszłyśmy sobie skoczyć przez beczkę :-)

Photobucket

Po południu sesja z siodłem, wsiadanie etc. i kolejny popis Szamaniska: proszę Siwkę na zakończenie o wyjście tyłem z okrągłego wybiegu z zatrzymaniem nad dragiem, leżącym na plandece, cofnięcie, znowu zatrzymanie z drągiem od brzuchem... a ten Grubas Gniady Jeden przyszedł i dawaj właśnie teraz bawić się drągiem... Wziął go za sam koniuszek w zęby i dalej nim szurać pod siwym brzuchem po plandece...
Skandal! I pomyśleć, że Sz. skończył tydzień temu 5 lat! 5 lat! No przecież to Stary Koń już jest! A pomysły szczeniackie...

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Doczekał się więc Fisiek treningu z siodłem... O, nie podobało się! W sumie nic nowego: siodło klasyczne nigdy go nie zachwycało. Westernowe zresztą też nie. Sprzeciwiacz Jeden. ...że ściska brzucho mówi i miny szpetne do mnie robi za każdym razem...
Po zapięciu popręgu poprosiłam o cofanie, Fiś owszem, cofnął, ale zaraz pognał galopem na koło (na krótkiej linie był). Ja mu falę, a ten no co ty? zaraz i tak każesz biegać... to ja już od razu polecę... Odangażował się łaskawie po przegalopowaniu dwóch pełnych kółek, pobrykując i próbując schować głowę między nogi, co mu się nieszczególnie udawało, bo ma spasiony karczek.
Dopięłam popręg jeszcze raz, puściłam luzem... Znowu wystartował okrągłym galopkiem, najechał sobie na beczkę skoczył... i pobił rekord powiatu grubaśnych w potędze skoku. Z takim zapasem przeleciał nad beczką...
Szybko skończyliśmy, nawet się Sz. nie zdążył zasapać, bo koło południa szczepiliśmy się na grypę i były zalecenia, żeby się nie przemęczać ;-)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Hallo,

pozdrowienia z Dubaju :) tu tez maja net, nawet szybko smiga (radiowy)
widze, ze u Was wszystko po staremu, constant progress, gut gut ;)
bylam na targach konskich i nic szczegolnego mnie sie nie rzucilo na oczy... sfilmowalam pare wykladow weterynaryjnych, jeden byl nawet o horsemenshipie :) caly czas robie zdjecia, po powrocie do domu musze zrobic jakas sesje ogladacka :)
a w sobote wybieram sie na Dubai World Cup - to calkiem spore przedsiewziecie tutaj, i to mi sie bardzo podoba...

Pozdrawiam,
Asia

edka pisze...

No to zapraszamy po powrocie do Gawłowa z pokazem zdjęciowo-filmowym :-) A Dziecię się zagoni, jak zwykle, do robienia frytek, żeby było czym przegryzać ;-)