Wizyta w towarzystwie Gośki, ale znów bez zdjęć, bo nie chciało mi się aparatu z plecaka wyciągać (i go potem pilnować), a Gośce zaciął się telefon... Zresztą nie bardzo było co fotografować, bo konie albo pod wiatą, albo skubiące trawę. Też mi emocjonujące widoki ;-)
Fiskowi popsuło się kopyto, ropień chyba jakiś, żal patrzeć, jak kica z opatrunkiem i podpiera się czubkiem kopyta... Przeleżał pod wiatą ze 2 godziny, ale jak zaczęłam siano po padoku rozrzucać, to się zmotywował, biedak, i wstał... Znów zaczął gadać i nawoływać, zwałaszcza, gdy spostrzegł, że Siwe ciasteczkami podkarmiam, a on nie bardzo może szybko i sprawnie przybyć i swoją część pobrać... Minę miał tak żałosną, że pół seszetki dostał z ręki za nic (czego w jego przypadku raczej nie praktykuję) i co go momentalnie rozbeszczelniło i wzmogło skubanie mojej osoby do granic nieprzyzwoitych wręcz. No bo chory, więc mu się należy... Taki typ...
Siwa gruba niepomiernie, wyraźnie wyróżnia się ilością tkanki tłuszczowej. Huc przy niej to szczuplak niemalże... I zaczyna mnie to lekko niepokoić, bo może czerniak zaczyna dawać o sobie znać w ten sposób? może zaburzenia hormonalne jakieś? no bo niemozliwe, żeby jedząc to samo, co inni (siano, trawę), aż tak obrastała tłuszczem...?
Bebo Gośka zauważyła jednak przytomnie, że Siwej matka (100% folblut) w tym wieku też była nieźle spasiona. Więc może gen otyłości ;-) Tak, tego się trzymajmy. Że to gen ;-)
Z Białą Gośka urządziła małe brawerie. Wysmarowałam anty-owadem wszystkie konie, Biała mi tylko została do oporządzeni, ale że się Gośka napatoczyła akuratnie, to ją oddelegowałam do tego zadania. Gośka chętna, bo ją osoba arabki wyraźnie nęci, poleciała zaraz do niej z liną i kantarkiem, ale najpierw - ponieważ się jej lekuchno cyka- zapodała jej Monty Robertsa. Okrągłego wybiegu już nie mamy - poległ, może ze 3 słupki z ziemi sterczą - więc ganianka na padoku była. Z arabką o tyle dobrze, że ona nieszczególnie lubi być odganiana, trzyma się więc blisko, szczurzy i próbuje ganiankowego zastrzaszyć. I bardzo dobrze - się człowiek nie nalata zbytnio ;-) Trwało może ze 2 minuty, jak Biała się Gośce przyjrzała a za chwilę nawet parę kroczków podążyła. Wystarczyło, szczurzenie ustało, Gośka wzięła arabicę na śnurek i wypomadowała :-)